Książkoholik się tłumaczy... | książkowe zakupy września + Otwieramy EpikBoxa :)

Witam cieplutko :)


Dziś mamy ostatni dzień września. I wraz z końcem tego miesiąca znów przyjdzie mi od poniedziałku pomykać na uczelnię i pobierać nauki. Na samą myśl mina mi nieco rzednie, ale jak powszechnie wiadomo, nic tak nie poprawia humoru jak książki. A zwłaszcza te nowsze nabytki dumnie prezentujące się na półce. Chociaż w moim przypadku to raczej 'na stosie'. I choć stosy kojarzą mi się z bardziej z czarownicami niż z książkami (a zwłaszcza te płonące), to chwilowo jestem pozbawiona półek po przeprowadzce, ale nie narzekam :D Koniec gadania, przejdźmy do oglądania książek :)

Chciałabym też otworzyć z wami EpikBoxa. I myślę, że to od niego zaczniemy. Czekałam na niego dość długo i pozwólcie proszę :) To moje pierwsze pudełko niespodzianka i mam nadzieję, że nie ostatnie. Zaczynajmy :)

Otwieramy EpikBoxa :D

Zacznijmy od tego, że pudełko odebrałam w środę, więc może nie poczujecie tych emocji teraz, ale uwierzcie, że były. Chociaż nieco sobie zaspojlerowałam jego zawartość, ale no cóż, teraz mam to u mnie, w domku i otwieram. Po seansie w kinie (Sekretne życie zwierzaków domowych - ogólnie taka średnia bajka) poszłam szybciutko do Paczkomatu, aby odebrać przesyłkę. I po odebraniu spotkała mnie nie do końca miła niespodzianka. Dlaczego? Bo pudełko nieco uszkodzono podczas transportu. Przez dziurę można było nieco zajrzeć do środka i ujrzeć zawartość. Jednak dojechałam do domku i otworzyłam paczuchę.

Po otwarciu możemy zobaczyć bardzo ładną kartkę głoszącą Czytanie jest przygodą. Trudno się z tym nie zgodzić. A na odwrocie widzimy krótką notkę o tym EpikBoxie, którego motywem przewodnim jest przygoda.
A po wyjęciu kartki, niebieski papier. To bardzo ładny papier. Co kryło się pod nim? Wydaje się całkiem sporo rzeczy. Więc opowiem po kolei. I te czarne materiałowe coś z napisem Reading solves everything to piórnik. I powiem szczerze, że na pewno będzie jedną z najczęściej używanych przeze mnie rzeczy i bardzo przydatny. Bo niedawno rozmyślałam nad zakupem jakiegoś piórniczka, by móc w nim pomieścić kolorowe długopisy i inne pisaki na uczelnię, i żeby nie było potrzeby szukania w całym plecaku jakiegoś długopisu czy naboju do mojego pióra.

A później widać mapę związaną ze światem wykreowanym w książce, jaka znajduje się w boxie. Mapa ta jest dość duża, nieco większa od rozmiaru A4 lecz nieco krótsza od A3 :) W pudełku znalazłam również wizytówkę konsultanta ds. usług głosodziejskich (z miejscem do wpisania swojego imienia i nazwiska, ściśle związane z książką w pudełku, niestety nie zrobiłam zdjęcia z drugiej strony tej wizytówce), i dwie naklejki, jedna ze słowami od autorki i druga z czerwonym ludkiem. Jest też organizer kabli do słuchawek (którego nie mam pojęcia jak używać :( )


W boxie znalazły się również pocztówki z motywami z innych książek, jakie wydało wydawnictwo tej książki w pudle. I jest tu pocztówka związana ze światem TEJ książki, lecz również Dziewczyny z Dzielnicy Cudów Anety Jadowskiej, I wrzucą nas w ogień Piotra Patykiewicza, czyli kontynuacji Dopóki nie zgasną gwiazdy [którą zrecenzowałam tutaj], a także Clovis La Fay Anny Lange. Zapewne już się domyśliliście co to za wydawnictwo. Po odwróceniu tych pocztówek są małe znaczki, które podpowiadają nam, która karta jakiej powieści dotyczy.


I jeszcze kilka cudownych cudowności. Poniżej widzicie przepiękną zakładkę, jaka była w EpikBoxie. Jaram się nią tak bardzo, ta sowa jest taka piękna, nie mogę się napatrzeć. To jest coś cudownego. Tak bardzo i z miejsca się zakochałam. W tej sowie, w tej cudownej rzeczy. Piórnik pokochałam lecz nieco mniej, a to, jest po prostu przepiękne.

I jeszcze jedno. Karteczki TBR list, na których możemy wypisywać tytuły książek, do przeczytania, a z boku zaznaczać je, gdy się to zrobi. Cudowne. Można na nich zrobić swój miesięczny TBR lub jak kto woli. Jestem pewna, że będę z tego korzystać, tylko że to jest tak urocze i aż mi szkoda będzie używać tych karteczek. Ale pomysł bardzo mi się podoba.

I jeszcze playlista do książki w boxie, a na odwrocie recenzja Meg Sheti z bloga Bookeater Reality. I teraz chwila prawdy. Czas dowiedzieć się, co to za książka. A więc, uwaga uwaga...


Tadaam :) Książką, wokół której było tak wiele tajemnicy to Prawdodziejka Susan Dennard. Nie domyśliłam się, że to o tą książkę może chodzić. A ten tytuł jest nieco dziwny. Ale jeszcze się okaże co ta książka skrywa w środku. Nie wiem, kiedy się o tym przekonam. Mam nadzieję, że niebawem. I muszę przyznać, że wydawnictwo się postarało. Miecz tej niewiasty przechodzi przez literę D i O, i jest wytłoczony. Książkę poleca autorka Szklanego Tronu i Dworu Cierni i Róż Sarah J. Maas.

Przytoczę wam opis z tyłu i ostrzegam, że nie mam zielonego pojęcia, czy z tyłu nie ma spojleru. Więc miejcie się na baczności.

Safiya i Iseult, młode czarodziejki, znów wpadły w tarapaty. Muszą uciekać. Natychmiast.

Safi jest jedyną w Czaroziemiach prawdodziejką, zdolną zdemaskować każde kłamstwo. Swój dar trzyma w sekrecie, inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Isault są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Safi i Iseult pragną jedynie wolności. Niebezpieczeństwo czai się tuż za rogiem. Zbliżają się niespokojne czasy, wojna wisi w powietrzu i nawet sojusznicy nie grają fair. Przyjaciółki będą walczyć z władcami i ich najemnikami. Niektórzy posuną się do ostateczności, by dopaść prawdodziejkę.


Zaintrygowani? Jeśli tak, to piszcie, że chcecie recenzję w przyspieszonym tempie :)

A teraz o książkach jakie kupiłam :)


W tym miesiącu zbyt dużego szaleństwa zakupowego nie było. No, może takie umiarkowane. I mniej więcej w tym samym czasie zakupiłam kilka książek, a potem wszystkie trzy paczki przyszły do mnie tego samego dnia. Z tej okazji zrobiłam ich unboxing - jeśli go nie widzieliście, możecie tu zajrzeć. A teraz opowiem o nich więcej i pokażę je bliżej.

Pierwszą z nich jest Atramentowe serce Cornelii Funke. Polowałam na nią chyba od miesiąca, ale się udało. Udało mi się ją wylicytować na aukcji na Allegro, za 35 zł, więc tragedii nie ma. Na innych stronach widziałam tę książkę za minimum 60 zł. Więc nie zastanawiając się długo, wzięłam udział w tej aukcji i udało mi się. I tym oto sposobem ta piękna książka jest w moim domku i grzecznie oczekuje na swoją kolej. Tym samym udało mi się skompletować całą trylogię, tak jakoś wyszło, że zaczęłam ją zbierać od...tyłka strony. Już w listopadzie będę mogła po nią sięgnąć i okaże się, jaką opowieść w sobie skrywa. Zobaczcie, jak piękna jest w środku. Przed rozpoczęciem rozdziału jest cytat, a na końcu rozdziału są rysunki stworzone przez autorkę (przynajmniej tak głosi opis na skrzydełku książki)

Następnie książka, którą kupiłam na olx. A jest to Wyścig śmierci Maggie Stiefvater, czyli autorki Drżenia i serii Król kruków. Słyszałam o niej dobre opinie i jestem niezmiernie ciekawa, jak pisze ta autorka. Bo Król kruków nadal jest jeszcze przede mną.

Ale jeszcze kupiłam dwie inne książki tej autorki, Drżenie i Niepokój. Mam je na swojej liście do przeczytania od kilku ładnych lat i w końcu nadarzyła się okazja, aby je zakupić. Brakuje mi jeszcze ostatniej części tej trylogii, lecz myślę, że z czasem i je sobie zakupię. I to w tej przepięknej wersji okładkowej. Ta nowa mi się niezbyt podoba, a jeszcze do tej trylogii została wydana część 3,5 lecz już w nowej wersji okładkowej. Jeśli mi się ta historia spodoba, to jest możliwość, że przeczytam ją w wersji elektronicznej. Ale wszystko to się jeszcze okaże po przeczytaniu tych książek. Nie ma co planować na zapas.

I jeszcze jeden zakup, który udowadnia, że nie należy zostawiać mnie samej w Empiku. Otóż, pewnego pięknego dnia, podczas gdy mój luby poszedł pojeździć autem po mieście, ja pozostałam na godzinę sama.Więc postanowiłam, że pójdę do Empiku i założę sobie kartę Mój Empik. Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Założyłam kartę i poszłam nieco popatrzeć na książki. I rzuciło mi się w oczy to, że Kasacja Remigiusza Mroza jest za 17,99. Biłam się z myślami kilka minut i...właśnie widzicie efekt mojej bitwy. Zdrowy rozsądek poszedł spać. Bo przecież taniej jej nigdzie bym nie kupiła. A przecież niedawno zaczęłam jedną z serii Remigiusza Mroza, a tu już zakupiłam pierwszą część kolejnej. No cóż, kiedyś nadrobię.

A tak prezentuje się mój zakupowy stosik. Może nie ma większego szaleństwa, ale jednak to kolejne książki do przeczytania na moim stosiku ogólnym. Z tą chwilą stwierdzam, że powinnam się leczyć. No bo przecież czy to już nie jest choroba? Hm...A może nie. Już się nie mogę doczekać, aż je wszystkie zaraz przeczytam.

A teraz wy w komentarzach pochwalcie się swoimi zakupami książkowymi. A może czytaliście którąś z książek, które mi się udało upolować? Opowiedzcie o swoich wrażeniach w komentarzu. Opowiedzcie też, czy zamawialiście kiedyś epikboxa, czy macie zamiar i jak oceniacie zawartość tego pudełka, które wam pokazałam? :)
A na dziś to wszystko, z całego serca dziękuję wam za cierpliwość, tym, którzy dotrwali do końca tego posta. Zapraszam też na moją stronę na Facebooku, a także do udziału w Book Tourze organizowanym przez Magdę z bloga Jeszcze tylko rozdział, a link do tego posta, gdzie możecie zgłosić swój udział znajdziecie po prawej stronie bloga.

Zaczytanego i udanego weekendu :)


Udostępnij ten wpis

Czytelnicze plany na październik | Wyzwanie Czytelnicze Rory Gilmore na październik

Witam was wszystkich cieplutko :)


Jakiś czas temu podzieliłam się z wami informacją, że postanowiłam organizować czytelnicze wyzwania. Pierwszy z nich zacznie się w październiku i będzie trwać przez cały miesiąc. A wyzwanie jakie się zacznie to Czytelnicze Wyzwanie Rory Gilmore z serialu Gilmore Gils (o ile się nie mylę, to polski tytuł tego serialu to Kochane kłopoty).

Zaczęła się jesień, październik zbliża się coraz to większymi krokami i dziś z całego serca chcę się z wami podzielić moimi czytelniczymi planami na najbliższy miesiąc. Dla tych, którzy nie wiedzą, o co chodzi w tym wyzwaniu - wyzwanie to polega na czytaniu książek z listy, którą możecie znaleźć w liście zakładek lub bezpośrednio TUTAJ. Są to książki, które czytali bohaterowie tego serialu lub była o nich wzmianka. I nie narzucam wam tutaj konkretnej ilości książek - przeczytajcie tyle książek, na ile macie ochotę. Chcę tylko, abyście się dobrze bawili, a nie prześcigali. Możecie przeczytać jedną, pięć czy nawet dziesięć książek z tej listy. To zależy tylko od was.

Aby lepiej się z wami porozumiewać w trakcie trwania tego wyzwania, utworzyłam wydarzenie na Facebooku, przeniesie was do niego ten link. Po prawej stronie bloga po kliknięciu w zdjęcie również was przeniesie na stronę tego wydarzenia. Dołączajcie, jeśli chcecie i udzielajcie się w dyskusji. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to niedługo postaram się zorganizować kolejne wyzwanie. Tylko powiedzcie, czy będziecie chcieli.

Nie przedłużając, patrzcie, co będę czytać. Chyba, że nie chcecie, to wtedy nie patrzcie.

Dwie pierwsze książki, jakie wam pokażę, to książki z mojej domowej biblioteczki, a trzy pozostałe (bo mam zamiar przeczytać pięć książek) wypożyczyłam z biblioteki. No dobrze, mój chłopak założył kartę i wypożyczył, bo ja jak na złość zapomniałam wziąć dowodu. Jednak udało się znaleźć kilka książek, których tytuły nagryzmoliłam sobie na małej karteczce, a znaleźć nie było łatwo (a jakoś zawsze mam opory poprosić o pomoc).


Książka, którą tego lata zakupiłam w biedronce, bo nie mogłam się powstrzymać, bo taaaka piękna. A książki z tej serii Angielski ogród w twardych oprawach są jeszcze piękniejsze. I do tej pory nie miałam okazji przeczytać tej książki. Jakieś dwa lata temu czytałam Wichrowe wzgórza Emily Bronte i pamiętam, że mi się bardzo spodobała tamta powieść. Mam nadzieję, że ta będzie równie cudowna.


A teraz książka, którą przeczytałam w połowie na koniec trzeciej klasy technikum. Nie zdążyłam przeczytać więcej niestety, bo już trzeba było zwrócić książki do biblioteki. Spodobała mi się, mimo, że czytałam trochę na siłę. I wiem, widzę że mam książkę z opracowaniem. Tym razem jest to moja własność. Tak wyszło. Ważne, że mam. Zamierzam ją przeczytać ponownie, bo wiele osób ją chwali. I nie lubię pozostawiać historii niedokończonych. Skoro nadarzyła się okazja, to przecież nie można jej zmarnować.

A teraz przyszedł czas, aby wam zaprezentować moje zdobycze biblioteczne. I to je będę czytała w pierwszej kolejności, bo na ich zwrócenie mam określony termin, a chłopak stwierdził, że nie będzie płacił kary za mnie, za te trzy książki. Biedak co rusz mi powtarzał, żebym nie brała za dużych książek i że "może już dość". Nie wierzy w moje zdolności, ale jeszcze się przekona. Werbelki :)

No to jest bardzo cieniutka książeczka i nawet nie mam pojęcia o czym dokładnie jest. Lecz niedługo się o tym przekonam. Wielki Gatsby ma dokładnie 186 stron i myślę, że uda mi się ją przeczytać jednego dnia, w weekend. Na półce w bibliotece widziałam też inne książki Francisa Scotta Fitzgeralda, ale jeśli spodoba mi się ta książka to sięgnę po inne, które tam leżały.

A tutaj zbiór dwóch dramatów Williama Shakespeara, a dokładniej Hamlet oraz Romeo i Julia. Co prawda, szukałam innych jego dzieł, ale nie wiedziałam jakie konkretnie były na liście, więc wzięłam te dwie. Romea i Julię czytałam w drugiej klasie gimnazjum, ale zawsze warto sobie część rzeczy odświeżyć, a spotkania z Hamletem już się nie mogę doczekać.

I jeszcze jedna książka, nieco większa niż jej poprzedniczki, bo to taka 'cegiełka' lecz niesamowicie się cieszę, że udało mi się ją odnaleźć. Bardzo się ucieszyłam, chociaż była całkiem spora ilość Opowieści wigilijnej. A tuż obok tego tuzina Opowieści leżały sobie całkiem spokojnie Wielkie nadzieje. I też się nie mogę doczekać, aż się za nią zabiorę. Chciałabym nieco lepiej zapoznać się z twórczością tego pana i mam nadzieję, że będzie mi się podobała ta książka. Już zacieram rączki :)

I to tyle jeśli chodzi o moje czytelnicze plany związane z tym wyzwaniem. Cały ten stosik prezentuje się następująco. Liczy sobie około 2000 stron. I mam szczerą wielką nadzieję, że uda mi się przeczytać je wszystkie. Zwłaszcza, że wraz z początkiem października rozpoczynam kolejny semestr studiów. Znów zacznie się wstawanie wcześnie z rana, skończy się wylegiwanie do południa i moja swoboda będzie nieco ograniczona. Lecz mam nadzieję, że ten czas szybko minie, i że uda się utrzymać regularność tutaj, no i oczywiście, że zdam egzaminy - choć o to powinnam martwić się później.


Bierzecie udział w wyzwaniu? Jeśli tak, to jakie pozycje dla siebie przygotowaliście? A może czytaliście którąś z książek, po które mam zamiar sięgnąć? Opowiedzcie w komentarzu o waszych wrażeniach z ich czytania. A na dziś to już wszystko. Mam nadzieję, że post się wam podobał. A w piątek kolejna dawka książek.

Życzę wam zaczytanego tygodnia :D


Udostępnij ten wpis

Liebster Blog Award #4

Witam bardzo cieplutko :D


Tak, wiem, całkiem niedawno był post ten tag na moim blogu. Jednak Magda z bloga Jeszcze tylko rozdział nominowała mnie do Liebster Blog Award. Odwiedzajcie jej bloga, blog Magdy jest nowy, ale warty uwagi, bo pisze świetnie :) A teraz przejdźmy do odpowiedzi na zadane przez nią pytanka. Ciekawych zapraszam ;)

1. Jaki gatunek literacki uważasz za swój ulubiony?


Chyba nikogo tu nie zaskoczę odpowiedzią, bo kocham fantastykę. Lubię poznać nowe, wykreowane i zupełnie nierzeczywiste światy. Ale od czasu do czasu lubię też zgłębiać inne gatunki, głównie są to młodzieżówki.

2. Co skłoniło Cię do założenia bloga?


To będzie najbardziej pokręcona odpowiedź w całym tym LBA. Dlaczego? Bo sama nie wiem, co mnie do tego skłoniło. Nie wiem, jak to powstało w mojej głowie. Założyłam jednego bloga, ale nie miałam wtedy pomysłu na nazwę (jest ukryty i nie szukajcie go). Kilka dni potem czekając na autobus, który przybliży mnie do domu, po całym dniu zajęć wpadł mi pomysł na nazwę Książka tu, książka tam - z książką nigdy nie jesteś sam. I chyba myślałam wtedy o Stuarcie i rodzinie Malutkich. Sama czasem nie ogarniam jak daleko odbiegam myślami. I pod wpływem impulsu stworzyłam nowego bloga, bo nie wpadłam na pomysł, że można zmienić nazwę tamtego bloga - brawo ja. A tamten blog stał się blogiem testowym.
A odpowiadając na pytanie - to był impuls. Do maja wzbraniałam się przed założeniem bloga rękami i nogami, a wszystko tłumaczyłam tym, jak bardzo niezorganizowaną osobą jestem. I niecierpliwą. 

3. Od jakiej książki rozpoczęłaś swoją przygodę jako czytelnik?
(mam na myśli książkę przeczytaną dla przyjemności, nie na język polski)


Doskonale pamiętam i było to "Millenium. Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" Stiega Larssona. Była wtedy do kupienia w biedronce, poprosiłam mamę, by mi ją kupiła. I czytałam ją z zapartym tchem. I pokochałam. A następne części przeczytałam pewnie jakieś dwa lata później.

4. Czy pasję do czytania wyciągnęłaś/łeś z domu?


Nie. W moim domu nikt nie czytał i nie czyta. Tata odkąd pamiętam czyta gazety, ale wiadomo, że to nie to samo. Mojej siostry ani brata też nie widziałam z książkami. Chociaż może to głównie dlatego, że mieszkam na wsi, a tu jak wiadomo nie było zbyt wiele czasu na zagłębianie się w książki. I nie wiem, dlaczego akurat ja jestem w domu czytaczem (tak nazywa mnie tata). Ale cieszę się, że czytam, bo to wspaniała przygoda.

5. Jakbyś miał/a wskazać ulubioną powieść, co by to było?


Jak śmiesz tak pytać? :D Nie można tak jednoznacznie odpowiedzieć na te pytanie. Pozwól, że ograniczę się do kilku tytułów.

Czas żniw Samantha Shannon 


Dlaczego? Bo to jedna z książek, która tak bardzo mi się spodobała. Przede wszystkim wątek romansowy nie jest główną sprawą, podkreślę, że brak tu trójkąta miłosnego. Niektórzy mówią, że jest, lecz ja nie odczułam tego w ten sposób. Autorka wykreowała niesamowity świat, omówiła zasady, jakie nim rządzą, są nawet mapki i hierarchia jasnowidzenia (bo to książka o tym, że jasnowidzów jest wiele i jest to raczej przestępstwo ;)). 

trylogia Diabelskie Maszyny Cassandra Clare

 

Pierwsze książki jakie miałam okazję przeczytać od pani Clare. Mechaniczny anioł rozpoczyna tę trylogię. Pożyczyłam ją od koleżanki i tak się wciągnęłam, że przeczytałam całą książkę w jeden dzień. Zaczęłam z rana, a przed pójściem spać udało mi się ją skończyć. Zakochałam się w Nocnych Łowcach. Jednak niektórych pokochałam nieco później. A następnie pożyczyłam drugą część i potem
a) miałam mętlik w głowie
b) musiałam czekać ponad rok, aby przeczytać Mechaniczną Księżniczkę.


trylogia Millenium Stiega Larssona


Tutaj chyba nie muszę tłumaczyć swojego wyboru. Z tą trylogią rozpoczęła się moja przygoda z czytelnictwem. Zaczęłam czytać więcej i bardziej nałogowo :) Pierwszą część kupili mi rodzice w Biedronce, drugą kupiłam już sama po dwóch latach. Gdy zobaczyłam drugą część to nie mogłam jej nie kupić. Pożyczyłam troszkę środków od przyjaciółki (pozdrawiam Cię Kasia - o ile to czytasz). I wyszłam z Matrasa (którego już nie ma w mojej okolicy) lub Empiku (nie pamiętam). Trzecią dostałam w urodzinowym prezencie. Wszystkie bardzo mi się podobały i bardzo wiele dla mnie znaczą.




Z mgły zrodzony Brandon Sanderson


O proszę bardzo :) Coś z książek, które przeczytałam ostatnio. Będę ją wam polecać, do tego stopnia że będziecie ją widzieć wszędzie - nawet w lodówce :) A tak na serio, to będę wam polecała ją niedługo, bo piszę jej recenzję. Sanderson stworzył coś świetnego. Świetny świat magiczny, Allomanci, czyli osoby, które aby wzmocnić swoje ciało i umiejętności połykają metale i je 'spalają'. Uciśniony lud, zły Ostatni Imperator, magia i wszystko osadzone w czasach średniowiecza. Brzmi świetnie? I takie jest.

6. Co sądzisz o dedykacjach w darowanych książkach? Masz jakąś ukochaną w swoich zbiorach?


Dostałam tylko jedną książkę z dedykacją od 'przyjaciółek'. Jest to książka Zamek z piasku, który runął z trylogii Millenium autorstwa Stiega Larssona. Szczerze, to mam wobec tej dedykacji mieszane uczucia. Tak jakoś. Chociaż nie mam za bardzo nic do takich dedykacji - są nawet miłą pamiątką, ale ta jakoś mi nie odpowiada.
PS. Nie pytajcie, dlaczego jedno z tych słów jest wzięte w cudzysłów. Ta przyjaźń już dawno się rozpadła ;)

7. Co preferujesz: książka papierowa czy e-book? Dlaczego?



Dla mnie odpowiedź na te pytanie jest oczywista. Zdecydowanie wolę książkę papierową. A to dlatego, że uwielbiam wąchać książki, czuć jej ciężar w dłoniach i lubię dotyk papieru. Korzystając z książki w formie e-booka nie mam takich doznań (jejcias, jak to brzmi :) ). Na razie nie mam nawet na czym czytać książek, bo na telefonie niewygodnie, na komputerze też nie lepiej, ale planuję zakup czytnika e-booków.


8. Jaka postać literacka wzbudziła w Tobie najwięcej negatywnych emocji? Której nie lubisz?


Są co najmniej dwie takie postaci. I nawet nie wiem, o której opowiedzieć. Spróbuję więc krótko opowiedzieć o dwóch nie lubianych przeze mnie bohaterkach.

Pierwsza z nich, to bohaterka powieści Trici Rayburn z trylogii Syrena, a mowa tutaj o Vanessie Sands. Czym mi tak zalazła za skórę? W pierwszej części było w porządku, byłam zachwycona, ale gdy sięgnęłam po drugą, to już tak kolorowo nie było. Za to w drugiej... Stale roztrząsała jeden problem, jaka ona biedna i poszkodowana, i musi pić słoną wodę, i ma za duże powodzenie u chłopców. I o wszystkim tym nie wiedziała i wciąż nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Rzuca chłopaka, którego kocha, potem spotyka się z innym i się z nim całuje. Miałam ochotę ją udusić. Tak skutecznie odstraszyła mnie od czytania ostatniej części. 

Drugą jest Caelena Sardothien ze Szklanego Tronu Sarah J. Maas. Nastoletnia zabójczyni, niby jest okay, ale głównie co ją obchodzi to ładne włosy, zadbane paznokcie i strojne sukienki. Dla mnie aż nazbyt przesadnie autorka chciała udowodnić, że Caelina mimo bycia świetną zabójczynią jest przede wszystkim dziewczyną. I to chyba dlatego się nie lubimy. Zastanawiam się, czy dalsze części serii mi się spodobają, bo przez nowelki jakoś ciężko mi przebrnąć.

9. Która ekranizacja książki podobała Ci się najbardziej?



Zdecydowanie Gwiazd naszych wina na podstawie książki Johna Greena o tym samym tytule. Za każdym razem tak bardzo ekscytuję się tą książką i filmem, czytam książkę i oglądam film co roku. Tak jakoś. I do tego piękne ujęcia z Amsterdamu. Nie zapominając o ścieżce dźwiękowej. Kocham całym sercem.

10. Czym, poza prowadzeniem bloga, zajmujesz się w życiu?


Całkiem sporo rzeczy pochłania moją uwagę. Od października rozpoczynam drugi rok studiów i to one będą zajmowały całkiem sporo czasu. Mieszkam na wsi i pomagam rodzicom w gospodarstwie. I to głównie tyle. Jeszcze pomagam w nauce dzieciom mojego brata. Czasem. Poza tym, to nic poważnego nie robię. 

11. Jaką masz radę dla początkującej blogerki? :)


Szczerze, sama dopiero zaczynam. Mój blog ma 4 miesiące, więc bardzo doświadczona nie jestem. Jednak z całego serduszka mogę doradzić, aby pisać zgodnie ze swoimi odczuciami, a jeśli nie masz siły na napisanie posta, to go nie pisz - twoi czytelnicy z pewnością zrozumieją, a dzień przerwy możesz wykorzystać na stworzenie czegoś nowego i twojego. A czasem dobrą zabawę z książką można wykorzystać i pochwalić się innym. Pamiętaj - nic na siłę :)



I to wszystko. Mam nadzieję, że się wam podobało. Możecie wybrać jedno pytanie i odpowiedzieć na nie w komentarzach - chętnie się czegoś o was dowiem :)

Dziś nie nominuję nikogo, czekam jeszcze na odpowiedzi od osób, które nominowałam :) Mam nadzieję, że się nie pogniewacie.

A teraz, życzę wam zaczytanej niedzieli :)


Udostępnij ten wpis

Powrót do Akademii - Richelle Mead "W szponach mrozu" | recenzja

Witam wszystkich bardzo serdecznie ;)


Dziś postanowiłam do was zawitać z kolejną recenzją. Recenzją drugiej części serii, która pochłonęła mnie tak samo jak pierwsza i którą przeczytałam w jeden dzień. I była to fantastyczna przygoda. A mowa tu o drugiej książce z serii Akademia Wampirów, a książka, którą przeczytałam było W szponach mrozu autorstwa Richelle Mead. Postaram się, aby recenzja nie zawierała spojlerów do pierwszej części. Więc zaintrygowanych zapraszam.

Akcja ma miejsce trzy miesiące po wydarzeniach opisanych w pierwszej części. A jeśli nie czytałeś (-aś) recenzji pierwszej części, to możesz przeczytać ją TUTAJ, do czego serdecznie namawiam :)

Rose Hathaway ma przejść egzamin u jednego z najlepszych strażników, na który ma ją zawieźć jej mentor, Dymitr. Gdy docierają na miejsce, coś jest nie tak. Wszyscy mieszkańcy tego domu [moroje wraz z ich strażnikami] zostali zabici. To sprawia, że wszyscy martwią się o swoje życie i rodziny. I w związku ze zbliżającą się przerwą świąteczną nikt nie jedzie do domu. Jednak wszyscy uczniowie i opiekunowie, wraz z ich rodzinami udają się do kurortu narciarskiego, by zapomnieć o tragedii jaka miała miejsce. Lecz nie jest tak cukierkowo. Dymitr, w którym podkochuje się Rose, spotyka się z inną kobietą, a jej przyjaciel Mason też liczy na coś więcej. Jak się to wszystko potoczy? Czy Rose i Mason będą razem? Czy Rose zapomni o Dymitrze? Jakie niebezpieczeństwo czyha na naszych bohaterów? Tego wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu W szponach mrozu Richelle Mead.

Jest to druga część serii Akademia Wampirów. Jednak jeśli komuś zdarzy się nieco pozapominać co się stało i jak rozróżnić moroje i dampiry od strzyg. W prologu wszystko jest omówione, główne różnice i nie ma się czym martwić. Autorka też przypomina nam nieco rozwiązanie sprawy z pierwszej części.

Tak jak w poprzedniej części, mamy tu do czynienia z narracją pierwszoosobową. Dowiadujemy się o jej uczuciach i widzimy wszystkie wydarzenia z jej punktu widzenia.

Za bardzo nie będę się rozpisywała o bohaterach, bo są tacy sami. Jednak poznajemy jeszcze jednego bohatera, moroja Adriana Iwaszkowa. Jest postacią uważaną za nieco podejrzaną. Dlaczego? Bo dużo pije i pali papierosy. Jednak ma w końcu ponad 20 lat (nie pamiętam dokładnie ile). Dość często znajduje się w towarzystwie Rose i Lissy - morojki i przyjaciółki Rose.

Ogromną zaletą tej powieści są silni bohaterowie. A każdą stronę tej książki pochłania się z niesamowitą prędkością. A w pewnym momencie okazuje się, że to już koniec. Tę część również przeczytałam jednego dnia. Jest to książka młodzieżowa, przy której miło możemy spędzić czas. Dlaczego? Bo nie jest jakoś szczególnie wymagająca. Możemy się dzięki niej oderwać od nieprzyjemnych myśli czy od innych męczących lektur.


MOJA OCENA: 8,5/10


Komu polecam?:


- lubiącym opowieści o wampirach,

- miłośnikom bohaterów silnych

- tym, którzy lubią, gdy główna bohaterka zdaje sobie sprawę ze swojej urody,

- poszukującym lekkiej lektury na jeden wieczór.


A wy czytaliście Akademię Wampirów? Jak się wam podobały? Opowiedzcie o tym w komentarzach. A jeśli recenzowaliście tę książkę, to możecie zostawiać linki, chętnie do nich zajrzę :)

Życzę wam zaczytanego i udanego weekendu :)


Udostępnij ten wpis

Smutek jest w porządku - Lee Crutchley "Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej smutnym) | opinia

Witam cieplutko w chłodny wrześniowy dzień :)

Dziś przybyłam, aby opowiedzieć wam o książce do wypełniania. Coś w typie "Zniszcz ten dziennik", ale bez niszczenia. A jej autor zapewnia, że Ta książka nie osądza - ta książka rozumie. A ja jestem tu po to, by opowiedzieć wam, czy to prawda. Jeśli jesteście ciekawi, to pozostańcie do końca.

Książka ta, jak sama nazwa wskazuje ma nam poprawić humor. Z tyłu możemy przeczytać:

Ćwiczenia ze szczęścia - dla każdego, kto bywa smutny albo ma po prostu zły dzień.
Ta książka nie dostarcza gotowych rozwiązań. Nie daje prostego przepisu na nieustanne szczęście i spełnienie. Nie zawiera banalnych złotych myśli.
Ta książka nie osądza - Ta książka rozumie.  
Jest jak przyjaciel, który będzie przy tobie w chwilach smutku. Przed którym nie musisz niczego udawać. Który nie moralizuje i nie ocenia. Który wskaże inną perspektywę i nieraz wywoła uśmiech na twojej twarzy. Ta książka pozwoli ci się wygadać i ... pisać, bazgrać oraz rysować. Sprawdzi się w chwilach chandry, gdy jesteś w dołku albo gdy po prostu chciałbyś być mniej smutny :)



 Szczerze, bywam bardzo smutna, tak że aż boli. I nie powiem, żeby z tego stanu ta książka mnie wyciągała. Ale udaje jej się sprawić, że jest mi nieco mniej smutno, więc można powiedzieć, że autor ma rację (przynajmniej odrobinkę). Bo nie dostajemy gotowej recepty na szczęście. Nie ma - zrób taką i taką rzecz, a to da Ci szczęście. Nie.

Jednak ćwiczenia, jakie możemy w niej znaleźć motywują do działania. Wypisanie rzeczy sprawiające trudność, uporządkowanie ich i wykonywanie ich przynajmniej jednej na tydzień. Lub też 30 dniowy dzienniczek, w którym oznaczamy nasz humor i pogodę danego dnia.
Autor mówi też co nieco o sobie. Mówi o tym, jak sam przeżywał wielki smutek i jak ciężko było mu sobie z nim poradzić.

Jest również spis miejsc, do których możemy zgłosić się o pomoc. Jest wypisany jeden numer, do którego możemy się zgłosić w Polsce, lecz na stronie happylist.leecrutchley.com jest spis miejsc z całego świata, w tym również w Polsce.

Co jakiś czas możemy odnaleźć w tej książeczce porady czy złote myśli zapisane na czarnych stronach.

Nie powiem wam, czy jestem szczęśliwsza. Jestem jeszcze w trakcie uzupełniania tej książki. Jednak kilka zadań jest niesamowite. Więc może przytoczę wam kilka z nich i sprawdzicie je na sobie? :)

20 MINUT NA SMUTEK
Wybierz porę dnia, kiedy masz wolne 20 minut. To twoje okienko na smutek. Martw się wszystkim intensywnie. Pamiętaj, żeby zamartwiać się pełne 20 minut. Jeśli przestaniesz martwić się wcześniej, powinno zmartwić cię to, że się już nie martwisz. Serio, to twoje jedyne okienko na smutek. Nawet nie próbuj martwić się przez resztę dnia. 
Zapamiętaj: Jeśli stanie się coś niepokojącego, powinieneś pomartwić się tym podczas najbliższych wolnych 20 minut.
Autor chce nieco przestawić nasze myślenie. Byśmy nie popadali w skrajności. Przygotował też spis naszych błędów w myśleniu i do oznaczenia, jakie z nich my popełniamy i jak możemy to poprawić.



I zapamiętajcie jedną szczególną rzecz:

Cena detaliczna tej książeczki wynosi 29,90 jednak mi udało się ją upolować za 20 zł taniej na promocji na stronie znak.com.pl i jeśli również chcecie mieć ją w posiadaniu, polecam polowanie na nią na stronie znaku na promocji tytułów za 9,90 ;) Bo ja za tak cienką książeczkę nie wydałabym tyle, ile wynosi cena detaliczna :)
A w książkę warto się zaopatrzyć, bo nigdy nie wiadomo, kiedy spotka was gorszy dzień.


A co wy sądzicie o Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej smutnym)? A może już ją macie? Pomogła wam ta książka? Podzielcie się w komentarzu swoimi opiniami :) Nie jest to typowa recenzja, nie wiem nawet jak mogłabym to zrecenzować :)

Życzę wam udanego czytelniczo tygodnia :D


Udostępnij ten wpis

Gdy nikt Cię nie rozumie | Problemy książkoholika #3

Witam wszystkich bardzo ciepło :)


Dziś zapraszam was na kolejną odsłonę cyklu Problemy książkoholika, a dziś mowa o osobach, z którymi każdy książkoholik spotyka się chociaż raz. Bo dziś o ludziach, o ich reakcjach i takie tam. Zapraszam serdecznie :)

1. Gdy nie rozumieją, jak można czytać książki z własnej nieprzymuszonej woli



Serio? Nikt nie rozumie, że akurat podróż do wykreowanego przez autora świata może być przyjemnością? Nie oszukujmy się, w wyobraźni nie ograniczają Cię efekty specjalne :)

2. Chcą z Tobą rozmawiać akurat wtedy,


a) gdy chcesz poczytać



No zdarza się. Ktoś chce pogadać o życiu lub o zbliżającym się egzaminie i chce utrwalić wiedzę... I akurat nikogo innego nie było w pobliżu, padło na Ciebie. Zawsze możesz mieć nadzieję, że ta osoba szybko sobie pójdzie.

b) gdy czytasz i jesteś w bardzo ważnym momencie



To już jest stadium kliniczne. Czytasz o bohaterach, którzy akurat chcą się pocałować lub jesteś w trakcie walki ze złem. I nagle słyszysz głos nie z tego świata. Zdajesz sobie sprawę z tego, że to znów ktoś czegoś od ciebie chce i na chwilę musisz zostawić swoich ukochanych głównych bohaterów samych na polu bitwy.

3. Pytają o czym jest książka, a i tak nie słuchają



Smutne, bo masz naprawdę szczere chęci, aby komuś opowiedzieć nieco o fabule i ukochanym bohaterze, który skradł twe serce, ale zauważasz, że osoba z którą rozmawiasz jest myślami gdzieś indziej. I nawet nie zauważył(a), że skończyłeś (aś) już mówić.

4. Kiedy książka jest gniotem (twoim zdaniem) i słyszysz, jak ktoś ją wychwala pod niebiosa



Przeczytałeś(-aś) książkę i ona się nie spodobała. Uważasz, że to czyste grafomaństwo i coś takiego nie powinno mieć miejsca. Okay. I na swej drodze spotykasz osobę, która tę książkę kocha, uwielbia i każdemu poleca. Jednak każdy ma inny gust. Po prostu to zaakceptuj i przemilcz :)

5. Nie rozumieją twoich dziwnych książkowych żartów i nawiązań



Chcesz uchodzić za osobę inteligentną w towarzystwie. Więc postanawiasz podczas rozmowy nawiązać do książki. I nikt tego nawiązania nie zrozumiał. Świetnie...Właśnie uchodzisz za osobę dziwną :) Ale nic nie szkodzi, książkoholicy są dzielni :)

6. Dziwnie się na Ciebie patrzą, gdy czytasz w szkole na korytarzu lub w autobusach.



Czytasz kiedy możesz i gdzie tylko możesz. Jednak gdzie byś nie usiadł(a) aby poczytać, to wszędzie widzisz zdziwione spojrzenia. No bo jak to tak można czytać książki? A jeśli jest się osobą nieśmiałą, to ma się chęć tylko zapaść się pod ziemię.


I to wszystko na dziś. Mam nadzieję, że czytanie tego posta sprawiło wam taką samą radość jak i mnie przy jego tworzeniu. A wy z jakimi sytuacjami się spotkaliście? Podzielcie się tym w komentarzach.
I jeszcze kilka ogłoszeń parafialnych:

a) zapraszam do udziału w Wyzwaniu Czytelniczym Rory Gilmore - link do posta, link do wydarzenia na Facebooku

b) założyłam fanpage tego bloga i jeśli chcecie, możecie go polubić i być ze mną częściej w kontakcie, będzie nieco więcej postów i nowe zdobycze książkowe na bieżąco - link macie tutaj oraz w zakładce Kontakt

A dziś życzę wam pięknej i udanej czytelniczo niedzieli :)


Udostępnij ten wpis
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.