Witam was bardzo cieplutko :)
Za oknami śnieg, lekki mrozek i grające gdzieś w tle piosenki Mariah Carey All I want for Christmas, myśli o świętach gdzieś kołaczące się w głowie...Do świąt zostało jeszcze troszkę czasu, ale ja tu nie o tym. Mamy całkiem miłą pogodę (bo bardzo lubię śnieg i zimę, a w Suwałkach są same niedźwiedzie), więc czemu by nie porozmawiać dzisiaj o całkiem miłych tematach? Porozmawiajmy dziś o ulubionych autorach.
Dokładnie tak. Opowiem wam dziś o kilku autorach, którzy urzekli mnie swoim piórem. Pytanie o ulubionych autorów pojawia się dosyć często przy nominacjach do LBA, a tam nie można się zanadto rozpisywać, bo zwyczajnie zniechęcilibyście się do czytania moich wypocin. Dlatego też postanowiłam poświęcić pisarzom i paniom pisarkom bliskim memu serduszku trochę więcej czasu, więc o nich będzie dzisiejszy post. Oto przed wami lista 10 moich ulubionych autorów książek.
Podkreślam, że kolejność podawania przeze mnie autorów jest zupełnie przypadkowa i w żaden sposób nie związana z tym, że kogoś wolę bardziej, a kogoś mniej. Więc do dzieła!
1. John Green

Tak, wiem, że wiele osób nie lubi książek pisanych przez Pana Zielonego. Jednak ja uwielbiam się w nich zaczytywać. Dlaczego? Bo są typowymi młodzieżówkami, gdzie nastolatkowie przeżywają swoje pierwsze miłości i rozczarowania światem w jakim żyją. Są lekkie i trafiają do mnie. Dziś przeczytałabym z chęcią wszystkie jego dzieła "razem z listą zakupów". Chociaż tak naprawdę zaczęło się od filmu Gwiazd naszych wina. Bo nie zdążyłam przeczytać książki zanim wybrałam się do kina. Bo kino było nagrodą dla całej mojej klasy za świetną frekwencję. Film pokochałam i od razu stwierdziłam, że muszę zapoznać się z jego pierwowzorem. Nie ważne, że w głowie Isaac był tym filmowym i ciemnowłosym, kiedy w książce on był blondynem. Później przeczytałam Szukając Alaski. I wzruszyłam się przy czytaniu, a to aż tak często się nie zdarza. I chyba ta właśnie powieść jest moją ulubioną. Później naciągnęłam mamę, by kupiła mi 19 razy Katherine, które było po prostu okay (jestem w stanie wybaczyć to Green'owi, bo to chyba jego debiut). A później przyszedł czas na Papierowe miasta. A całkiem niedawno, bo jakoś w styczniu zaczytywałam się w Will Grayson, Will Grayson. I było to mniej więcej w czasie, kiedy ścinałam włosy. Dość drastycznie. Jednak chyba tę książkę uważam za najsłabszą w dorobku Green'a, bo w sumie pisana w duecie z Davidem Levithan'em. Jedyna książka jaka jest jeszcze przede mną to W śnieżną noc, jednak mam nadzieję, że całkiem niedługo uda mi się po nią sięgnąć.
2. Cassandra Clare

A w marcu ukazała się Pani Noc, którą przeczytałam. I mój entuzjazm i te gorące uczucie uwielbienia dla niej nieco już stygną, to jeszcze przeczytam tę serię, a potem się okaże, czy będę kontynuowała czytanie książek tej autorki.
3. Stieg Larsson
Ten autor wywołał największe zamieszanie w moim życiu. Dlaczego? Bo jak już wielokrotnie wam opowiadałam, to od jego książek rozpoczęłam takie nałogowe czytanie. I gdy się wkręciłam się w świat i bohaterów jakich wykreował, ośmielił się umrzeć, zanim zdążyłam przekonać się, jak świetne książki napisał. Bo byłam wtedy całkiem radosną 9-letnią wiecznie chorą i zasmarkaną dziewczynką.
4. Suzanne Collins
Tej pani nie muszę wam chyba specjalnie przedstawiać, bo z pewnością o niej słyszeliście. Ta pani stworzyła Igrzyska Śmierci, którymi tak bardzo się jarałam. Mam nawet igrzyskowy wisior. Byłam w trzeciej klasie technikum, kiedy w moje rączki wpadły Igrzyska. Wypożyczyłam pierwszą część z biblioteki szkolnej. I postanowiłam zacząć ją czytać przed snem. I to był błąd. Po po przeczytaniu pierwszego rozdziału, przeczytałam drugi, a potem z ciężkim bólem serca musiałam odłożyć czytanie tej książki i iść spać, bo szkoła, lekcje i inne takie. Nie pamiętam, jak szybko poszła mi lektura tej książki. Wiem jednak jedno: niesamowicie trudno było mi się od niej oderwać, a z lektury cieszyłam się jak dziecko. Zakończenie drugiej części zaspojlerował mi chłopak, otworzył książkę na ostatniej stronie i pokazał, i przeczytał mi ostatnie zdanie.

5. Brandon Sanderson

6. Richelle Mead

Recenzowałam dwie pierwsze części Akademię Wampirów oraz W szponach mrozu, jeśli ich nie widzieliście to tutaj jest recenzja pierwszej części a tu recenzja drugiej. Zrobię jeszcze wpis podsumowujący całą serię, ale nie wiem, kiedy to nastąpi, bo nie mam jeszcze zakupionej czwartej części, czyli Przysięga krwi.
7. Charles Dickens
8. Samantha Shannon
O tej pani już też dość często wam wspominałam. Niejednokrotnie już tu rozpływałam się nad tym, jak cudowną była dla mnie lektura Czasu żniw. Pamiętam dokładnie, jak poszłam do empiku i postanowiłam, że wrócę z tą książką do domu. Sprawdziłam w sklepie na tym czytniku, czy ta książka jest w sklepie - jest. Postanowiłam więc pochodzić między półkami i poszukać tej książki. Ale tak chodzę i chodzę, i nie widać. Więc postanowiłam poprosić o pomoc panią, która tam pracowała. I chyba sama miała drobny problem ze znalezieniem, ale udało się.
9. Guillaume Musso
![]() |
Źródło: stylowi.pl |
10. Colleen Houck
Teraz jest moment, w którym możecie się śmiać, że jestem okładkową sroką. I choć może nie do końca postanowiłam przeczytać serię Klątwa Tygrysa tylko i wyłącznie ze względu na okładkę, a głównie przez to, że została mi polecona przez jedną z tych stron na Facebooku o książkach. Jednak te piękne okładki przeważyły. I sięgnęłam po pierwszą część Klątwy tygrysa. Bardzo mi się spodobała pierwsza część. Druga podobała mi się nieco mniej. A później byłam i zła, przeżywałam razem z główną bohaterką (która mnie nieco irytowała czasami). Jednak mam dobre wspomnienia związane z tą serią. Mamy tam opisy różnych świątyń bogini Durgi, różne indyjskie obyczaje, święta, a nawet i zwroty. Są opisy tych przepięknych kolorowych strojów i mnóstwo podróży, i niebezpieczeństw. I można tam nawet spotkać smoki. A te okładki są przepiękne. Tylko szkoda, że widać na nich wszystkie ślady palców.
I to już koniec tego długaśnego posta. Opowiedzcie w komentarzach o co najmniej 3 waszych ulubionych autorach z krótkim uzasadnieniem. A może mamy wspólnych ulubionych autorów? Dajcie znać :) Wiem, że się rozgadałam baardzo, dlatego teraz oddaję wam głos, a raczej klawiaturę.
W mojej liście też zamieściłabym Musso i Collins😉 Ale przede wszystkim dałabym Sparksa😛
OdpowiedzUsuńBardzo ciężko wymienić mi chociażby trzech ulubionych autorów, bo zwykle przy doborze lektury patrzę nie na autora, a raczej na samą książkę. I to powoduje, że czytam po jednej książce od każdego z autorów, więc nie jestem w stanie wybrać kogoś na swojego faworyta.
OdpowiedzUsuńNa pewno jednak mogę tutaj wymienić Kim Holden, której książka "Promyczek" tak bardzo złamała moje serce, że wciąż jeszcze mam te uczucia, które miałam po jej przeczytaniu.
U mnie również znajduje się Brandon Sanderson, ponieważ jego trylogia "Z mgły zrodzony" to cudo. Wciągnęłam się w tę magiczną historię w oka mgnieniu.
A żeby nie było, że polskich książek nie czytam, to zamieszczę tutaj również Remigiusza Mroza, bo "Parabellum" to moja miłość. :)
Pozdrawiam,
Book Prisoner! :)
No cóż, w moim Top 10, na pewno znalazłby się Sanderson (tak strasznie mnie uwiódł tym Z mgły zrodzonym <3), Suzanne Collins być może, choć przeczytałam jedynie jej Igrzyska, ale tak bardzo je kocham, że zasłużyła, no i oczywiście Cassie. Dary już mam za sobą, chociaż na blogu podsumowania jeszcze oczywiśćie nie zrobiłam. Powiem Ci, że za pierwszym podejściem do Miasta kości, książkę rzuciłam na bok po 50 stronach. Jeśli nie pykło, obejrzyj film i zabierz się za drugą część, mnie zeżarło :D
OdpowiedzUsuńPanią noc też mam za sobą, czekam z niecierpliwością na Lord of Shadows (Boże, te oryginalne tytuły <3). W kolejce jeszcze DM, póki co w domu mam tylko pierwszy tom, ale nie mam kiedy go przeczytać :<
Buziaki :*
Kasia z Kasi recenzje książek :)