"Przysiągł był miłości swej, że odnajdzie gwiazdy cień" - Neil Gaiman "Gwiezdny pył" | recenzja

Witam wszystkich bardzo cieplutko :)


Mam nadzieję, że dobrze się czujecie i że nie boicie się wkroczyć do krainy, gdzie żyje magia. Do krainy, która nie jest do końca bezpieczna, ale wy się przecież nie boicie, prawda? ;) Wyruszamy w długą podróż, nie recytujcie bezmyślnie wierszyków, bo mogą to być potężne zaklęcia, no i przede wszystkim, nie mówcie nikomu dokąd się udajecie ani skąd pochodzicie, jeśli ktoś was spyta, skąd przychodzicie, mówcie ' stamtąd', a gdy spytają 'dokąd zmierzacie' odpowiadajcie 'tam'. To ważne. Bo wyruszamy na wyprawę do świata wykreowanego przez Neila Gaimana, a konkretniej chodzi o Gwiezdny pył. Jeśli jesteście gotowi do podróży, to zapraszam 😄


Zacznijmy od tego, o czym jest ta opowiastka. Otóż jest sobie miasteczko Mur, które nikogo nie wypuszcza i nie wpuszcza do miasteczka. Wejście jest strzeżone każdego dnia przez dwoje strażników. Poznajemy młodego Tristana Thorna, siedemnastoletniego chłopca, który przysiągł ukochanej  dziewczynie, że przyniesie jej gwiazdę, którą razem obserwowali (gdy spadała). Za przyniesienie gwiazdy młodej i nieodwzajemniającej jego uczucia Victorii, chłopak może żądać od niej czego tylko pragnie. Więc Tristan wyrusza do niebezpiecznej Krainy Czarów, niebezpiecznej, bo nie tylko on poszukuje gwiazdy. A w Krainie Czarów jest zupełnie inaczej niż mógłby się on spodziewać. Nie zdradzę wam nic więcej, tajemnica zawodowa :p Tak na serio, to nie, ale po prostu nie powiem. Nawet nie powiem wam, czy Tristanowi się udało, czy też nie.



Nie musiał pytać, skąd znała jego nazwisko. Wzięła je sobie, gdy ją pocałował, wraz z innymi rzeczami, na przykład z jego sercem.

Pozwólcie, niech teraz będzie ta chwila, w której będę się rozpływać nad cudownością wydania tej książki. Serio, ta okładka jest przepiękna i najchętniej ustawiłabym ją z każdej możliwej strony. Okładka z przodu jest czarna, jednak tył ma niebieski. Zarówno z przodu jak i z tyłu ma błyszczące elementy. No i ma wstążkę, którą możemy używać jak zakładki, a to daje + 20 do cudowności i + 10 do szyku. I jeszcze twarda oprawa mimo tego, że cała książka liczy sobie zaledwie 200 stron. Jednak jest mała wada tego wydania - jeśli się jej nie oprawi jakąś taką okładką jak na takie szkolne zeszyty, to niestety zostają ślady paluchów. Jednak mówi się trudno, mój egzemplarz jest okrutnie 'wymacany' i to widać. Jeśli macie jakieś sposoby na starcie dowodów tej zbrodni, to koniecznie dajcie znać. No dobrze, już skończyłam zachwycać się urodą tej książki. Możecie odetchnąć spokojnie. Teraz przejdziemy do właściwej części recenzji.

Więc, cóż mogę wam powiedzieć. Może opowiem wam o tym, jak odebrałam osobę Tristana. A więc, Tristan to młody chłopak, mający zaledwie 17 lat. Dużo czytał książek, jest marzycielem. No i jest zakochany w pięknej Victorii Forester (czy zabrzmi to komicznie, jeżeli powiem, o których Foresterach pomyślałam? ;) Nie, to nie z tych Foresterów znanych nam z Mody na Sukces). I prosząc ją o pocałunek, wyznając jej miłość, dosłownie zasypuje ją obietnicami. I to całkiem poetycko brzmiącymi. Bo to bardzo piękne wyznanie miłości. I jak się później możemy przekonać, nie rzuca słów na wiatr, bo wyrusza w podróż, opuszcza miasteczko, w którym jest bezpieczny i podąża ku spełnieniu obietnicy złożonej jego wybrance. Tristan jest też osobą, która chce naprawiać swoje błędy i zacząć od początku. Lecz nie wiecie jeszcze, że Tristan jest wyjątkowym chłopakiem, jednak nie zdradzę wam na czym polega ów wyjątkowość.

Wszyscy chłopcy w wiosce kochali się w Victorii Forester. Również wielu ustatkowanych dżentelmenów, żonatych i zaczynających siwieć, odprowadzało ją wzrokiem, gdy szła ulicą. Przez moment zdawało im się wówczas, że znów są chłopcami w wiośnie życia, pełnymi energii i nadziei.

Gaiman również nakreśla nam historię wykreowanego przez siebie Miasteczka Mur, do którego nikt nie może wejść ani z niego wyjść. Strażnicy odprawiają takie osoby z kwitkiem, a gdy ktoś jest wyjątkowo oporny, to w ostateczności uciekają się do przemocy. A raz na dziewięć lat przy wejściu nie stoją strażnicy. A jest to konkretnie dzień jarmarku, wtedy to każdy ma wstęp do miasteczka i może swobodnie z niego wychodzić. Autor opisał również mieszkańców miasteczka. Wiemy, że pan Bromios ma najlepsze piwo, że pan Monday ma sklepik, w którym ludność składa zamówienia a dostawy są raz na tydzień (czy jakoś tak, przepraszam, mogę mylić pewne szczegóły).
A czy powiedziałam wam, że jest również opisana historia młodości ojca Tristana, czyli Dunstana? Nie? To już wiecie.

Tristan nie jest jedynym poszukującym gwiazdy. Są też trzy czarownice, którym serce gwiazdy zapewni młody wygląd. No i jeszcze sprawa potomków pewnego królestwa i tego, kto zostanie władcą.

- Czy wyjdę za ciebie? - powtórzyła z niedowierzaniem. - Czemu bym miała ciebie poślubić, Tristanie Thornie? Co mógłbyś mi dać?
- Dać? Dla ciebie wyruszyłbym do Indii i przywiózł ci kły słonia, perły wielkie jak twój kciuk i rubiny wielkości jajek strzyżyka. Pojadę do Afryki i przywiozę Ci diamenty wielkości kul do krykieta. Odnajdę źródła Nilu i nazwę je twoim imieniem. Wyruszę do Ameryki, do San Francisco, na złotonośne pola, i nie wrócę, dopóki nie zdobędę tyle złota, ile ważysz. Wówczas przywiozę je tutaj i złożę u twoich stóp. Jeśli powiesz choć słowo, pojadę na najdalszą Północ. Zabiję potężne polarne niedźwiedzie i podaruję ci ich skóry. (...) Dla ciebie wyruszę do Chin i przywiozę ci wielką dżonkę zdobytą od króla piratów, wyładowaną nefrytem, jedwabiem i opium. Popłynę do Australii na drugi koniec świata i przywiozę ci...(...) Kangura. I opale.
- Za pocałunek i obietnicę twej ręki - oznajmił ze śmiertelną powagą Tristan - przyniosę ci gwiazdę, która właśnie spadła. 

W Gwiezdnym pyle mamy do czynienia z narracją trzecioosobową. O tym, co się dzieje informuje nas narrator. Narrator przeskakuje między bohaterami i wątkami, i kontynuuje je, dopowiada ciąg dalszy.
Pomysł na fabułę jest dość oryginalny, zwłaszcza w otoczeniu magii, to zakończenie nie jest jakoś odkrywcze. Domyśliłam się częściowo, jak powieść się zakończy, jednak nie w pełni. W książce Neila Gaimana jest pełno baśniowości, m.in. zły las, który zakrywa ścieżki, czarownice, z którymi trzeba dokładnie ustalić każdy warunek umowy, bo każde niedopatrzenie może kosztować ciężką klątwą, niewolą, śmiercią lub zmianą w jakieś dzikie zwierzę.

Język Gaimana jest piękny, nawet poetycki. Książka nie jest długa, bo sama opowieść ma około 185 stron. Jest podzielona na 9 zatytułowanych rozdziałów, które są raz dłuższe, raz krótsze. Co mogę jeszcze powiedzieć? Gaiman pięknie operuje słowem. Jednak, przynajmniej na razie, ta opowieść mnie szczególnie nie porwała. Myślę, że jest to jedna z tych historii, które zyskują w naszych oczach przy każdym kolejnym przeczytaniu, kiedy znamy już historię. Przynajmniej tak zauważyłam przy niektórych ocenach na lubimy czytać. Spróbuję powrócić do tej historii za kilka lat i okaże się, czy to prawda. Teraz nie jestem szczególnie zachwycona. Ale może uda mi się ją odkryć na nowo?

To taka opowieść mówiąca o tym, że nie zawsze wszystko jest takie, jakie mogłoby ci się wcześniej wydawać, a przywiązać do siebie drugą osobę jest lepiej poprzez serce, a nie magicznymi przedmiotami.

Komu polecam?:


- osobom lubiącym baśniowość w książkach,

- chcącym wprowadzić nieco magii do swojego życia,

- chcącym zapoznać się z twórczością Neila Gaimana,

- fanom pięknych okładek,

- szukającym krótkiej opowieści.


Moja ocena: ★★★★★★★☆☆☆



Wcześniej oceniłam ją niżej, ale po ułożeniu jej sobie w głowie nieco zyskała w moich oczach. 

Okay, już koniec podróży. Czy wszyscy cali? Nikt nie został przemieniony w mysz lub borsuka? :)
A wy czytaliście już Gwiezdny pył? A może ta książka jest jeszcze przed wami? Opowiedzcie w komentarzu :) 

Ja już się z wami żegnam i życzę każdemu, bez wyjątku...

Zaczytanego weekendu :D



Udostępnij ten wpis

7 komentarzy :

  1. Nie wiem no, powiem Ci, że nie jestem przekonana do Gaimana, kompletnie. Jedyne, co mnie ciągnie do jego ksiązek, to okładki, naprawdę xd Wydania są świetne :)
    Ani ten klimat baśniowy mnie nie przekonuje (w sumie, to zwłaszcza on), ani te pomysłowe historie, ani jego oryginalnośc. No nie, nie pociąga mnie jego twórczość i już.
    Póki co mam co czytać, więc sobie odpuszczę :D
    P.S. Nagroda dotarła i z tego podgrzewacza cieszyłam się jak głupia xD Dziś się pochwalę na fp nawet xD
    Buziaki :*
    Kasia z Kasi recenzje książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okay, szanuję, mnie Gaiman jeszcze też nie porwał, ale intryguje ;)
      Cieszę się, że paczucha dotarła, a ogrzewacz, mam nadzieję, że się sprawdza :D
      Ściskam gorąco :*

      Usuń
  2. Tak, tak, zdecydowanie - ta okładka jest cudowna :D Ale czy książka jest "dla mnie"? Nie wiem i raczej niestety, prędko się nie przekonam. Czasu brak :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem ten brak czasu, samej ciągle mi go brakuje :D
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  3. Nie przeczytam całej recenzji bo... mam zamiar po nią sięgnąć, kiedy a może jeśli, znajdę chwilę czasu :)
    Przyciąga mnie ta przepiękna okładka z niesamowitymi detalami!
    Pozdrawiam,
    www.favouread.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, okładka jest prześliczna ;) a jeśli zechce Ci się powrócić tu, po przeczytaniu książki, to będzie mi bardzo miło :D [
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  4. Piękne wydania! A książka i w środku jest piękna. Baśniowa <3


    Pozdrawiam
    To Read Or Not To Read

    OdpowiedzUsuń

Jeżeli czytasz tego posta, i jeżeli spodobał ci się on - będzie mi niezmiernie miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza [zgodnie z zasadami netykiety]. To niesamowicie motywuje ;)
I dziękuję, że dotarłeś (-aś) aż tutaj :)

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.