Książkoholik się tłumaczy...czyli książkowe zakupy października

Witam was wszystkich tak ciepło, jak tylko potrafię :)


Dawno mnie tutaj nie było, a wszystko to przez pewne życiowe zawirowania, drobne osobiste problemy. Mała ilość literatury w tym miesiącu spowodowana brakiem czasu, głównie przez studia, sprawiły, że zniknęłam stąd na ponad tydzień. Mam nadzieję, że jakoś mi to wybaczycie. Nie musicie, ale miło by było. A na zachętę pokażę wam, jakie książki przywędrowały do mnie w tym miesiącu.



A więc tak, około miesiąc temu zdecydowałam się na zakup książek. I dopiero w piątek do mnie one dotarły. Tak, czekałam na nie bardzo długo. Ważne jednak, że mam je w końcu u siebie. Cieszcie się więc razem ze mną :) Do tego też muszę wliczyć książkę, którą już przeczytałam i podałam dalej w akcji BOOKTOUR z blogiem JESZCZE TYLKO ROZDZIAŁ, (i zapraszam was na bloga Magdy --> [link])  a mowa tu oczywiście o książce Małgorzaty Kursy Miłość i aspiryna, a jej recenzję znajdziecie klikając tutaj.

Udostępnij ten wpis

O miłości po sąsiedzku - Małgorzata J. Kursa "Miłość i aspiryna" | recenzja

Witam was wszystkich cieplutko :)


Trochę jestem nieobecna na tym blogu, ale cóż poradzić, mam mnóstwo spraw, które ostatnio zaprzątają mi głowę, lecz mam nadzieję, że mi wybaczycie. Tak jak tłumaczyłam wam na moim Facebooku - studia i Book Tour nieco mnie pochłonęły ale mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej.


Dziś chcę wam opowiedzieć o książce, którą przeczytałam w ramach Book Touru (nie wiem, czy ta odmiana jest poprawna) z blogiem Jeszcze tylko rozdział, którego wam polecam oraz Wydawnictwem Lucky i ich nowością wydawniczą, gdyż książką tą była Miłość i aspiryna czyli najnowsza powieść Małgorzaty J. Kursy. Czy warto po nią sięgnąć, za chwilę wam opowiem.

A więc zacznijmy od początku czyli od tego o czym ta książka jest. A mianowicie żyje sobie dwóch bohaterów: Marta i Michał. Znają się od dziecka i nawet mieszkają obok siebie, i od lat byli dla siebie przyjaciółmi. Nie pamiętają swojego pierwszego spotkania, ale z relacji ich rodziców wiedzą, że poznali się w piaskownicy, a dwuletnia Marta wysypała wiaderko piasku na głowę dwuletniemu Michałowi. Uczą się w tych samych klasach i zdaje się, że wszystko było sielankowe. Jednak skrycie każde z nich odczuwa coś więcej niż tylko przyjaźń. I oczywiście uważają, że jedno na drugie nie zwraca uwagi. I może by to tak wszystko trwało, gdyby nie to, że po powrocie Michała z Kanady, Marta wpada mu prawie pod koła. Los ponownie ich ze sobą spotkał. Lecz tym razem chłopak nie odpuści i zamierza zdobyć ukochaną dziewczynę. Czy mu się uda? Czy wyjawią sobie uczucia, jakimi darzyli do siebie nawzajem? Czy może jednak nic z tego nie wyniknie? Nie powiem wam o tym. Przeczytacie, a się dowiecie.

Jest to powieść o miłości - jak można wywnioskować z tytułu, lecz jest też opowieścią o ludziach. Taka obyczajówka. Bo poza opisem scen rozgrywających się pomiędzy Martą i Michałem, są też wątki przemocy w rodzinie, jedna z bohaterek pochodzi z Domu Dziecka. A i mamy również do czynienia z wątkiem, w którym to ojciec jednego z bohaterów jest stawiającym wymagania i gdzie nikt nie ma prawa sprzeciwu (skoro ojciec jest prawnikiem, to i jego dzieci muszą studiować prawo).

Opowiem wam nieco o bohaterach tej powieści. Otóż Marta jest dziewczyną bardzo energiczną, ale też i wybuchową (nie lubi, gdy jej się coś narzuca). Jest drobna, ma zaledwie 155 cm wzrostu. Jest bardzo towarzyska, określana nawet jako maskotka, ale też bardzo chętnie pomaga innym. Jak już wspomniałam dość łatwo wpada w gniew. Jest całkiem sympatyczną postacią. Jednak trochę mnie jakby dziwiły jej 'zdolności', konkretniej tu o intuicji. Marta czuje, że dzieje się coś złego ---> sprawdzają to, i... faktycznie dzieje się jakieś zło. Marta wróży z dłoni - bach, i się wszystko sprawdza. Mimo, że polubiłam tę dziewczynę, to jednak zaczęła mnie ona pod koniec irytować. No tak jakoś miałam. Tak cukierkowo. Martusia też jest świetną kucharką i udowadnia to wszystkim przy każdej możliwej okazji. Boi się, że zostanie zraniona i wykorzystana.

A teraz opowiem wam o Michale. No cóż, po za tym, że od lat jest beznadziejnie zakochany w Marcie to jest właścicielem sklepu komputerowego. Po liceum dostał wezwanie do wojska. Później wyjechał do Kanady, by zapomnieć o swojej pierwszej miłości. Jest chłopakiem zdeterminowanym i dążącym do celu. Przez 9 lat Marta była ślepa na jego uczucia, nie dostrzegała ich. Jest to człowiek zorganizowany i raczej opanowany - raczej, bo czasem zdarza mu się nie opanować złości. No zdarza się, nie każdy jest oazą spokoju. I potrafi przemówić dziewczynie do rozumu - nie narzuca jej niczego, proponuje pewne rozwiązania i czeka. Jest cierpliwy i gdy tylko może towarzyszy Marcie, pomaga jej.

Jest jeszcze wielu innych bohaterów - chociażby rodzina Marty, Marka i ich znajomi. Lecz mam nadzieję, że nie obrazicie się na mnie, jeśli ich wam nie przybliżę. Nie są tak istotni.

Mamy tu do czynienia z narracją trzecioosobową. Jednak narrator wie, o czym dane postacie myślą, co czują. Jest to całkiem miły odpoczynek od książek pisanych z punktu widzenia głównego bohatera. Muszę też podkreślić to, że ta książka nie ma rozdziałów. Serio. Na początku byłam nieco zdziwiona i strapiona tym faktem, lecz każdy nowy wątek jest oddzielony od tych poprzednich, więc nie trzeba się bać aż tak, bo nie jest to stale ciągły tekst. Jednak książkę czyta się szybko, może to za sprawą poczucia humoru. Było kilka takich momentów, gdzie śmiałam się w głos.

Jeszcze jedno, co mnie nieco denerwowało podczas czytania - zdrobnienia. Nie ważne, że bohaterowie mają ponad 20 lat, stale są nazywani zdrobniale: Januszek, Ewunia, Martusia etc. Ja rozumiem, ale u mnie nawet w domu nie ma tyle słodyczy na każdym kroku. Wybaczcie, po prostu się czepiam.

Podsumowując, lektura tej książki jest lekka, choć nie spodziewałam się aż 528 stron. Jednak czytało się ją szybko, nie jest to lektura wymagająca, taka w sam raz na jesienne chłodne wieczory pod kocykiem i z herbatką lub kawą (kto co woli).

MOJA OCENA: 6,5 / 10

Nie jest to nic ambitnego, aczkolwiek jest całkiem miłym czasoumilczem :)


A wy czytaliście książkę Małgorzaty Kursy? Jakie są wasze wrażenia? ;) Podzielcie się nimi w komentarzach ;) A teraz pozdrawiam was cieplutko...

...i życzę wam Zaczytanego Tygodnia :D


Udostępnij ten wpis

Co robić, gdy od dziecka prześladują Cię demony i nawet nie wiesz dlaczego - Geoffrey Huntington "Czarodzieje Skrzydła Nocy" | recenzja

Witajcie wszyscy :D


Dziś na blogu kolejna recenzja. Wiem, że może ostatnio nie było ich zbyt wiele, ale w końcu ponownie tutaj zawitały, gdyż po zażegnanym czytelniczym kryzysie udało mi się przeczytać kilka książek. I chcę wam o nich jak najszybciej opowiedzieć, byście wiedzieli, po które sięgnąć musicie, po które możecie, a od których radziłabym wiać z daleka.

Dziś o książce, którą dostałam jakieś pół roku temu na urodzinki, nie powiem które, co by się nie wydało, jak stara jestem (lub jak młoda). Pewnie niebawem i tak się dowiecie, bo nie zawsze potrafię utrzymać jęzorka za zębami. Jak już wcześniej wspomniałam, książka ta przeleżała swoje na stosie pół roku, aż w końcu po nią sięgnęłam. Teraz z czystym sumieniem mogę powiedzieć o tym Uli i ją w tym właśnie momencie pozdrowić (o ile to czyta, w co wątpię). Teraz mogę jej tę książkę pożyczyć do przeczytania.

Szykowałam się jej czytania w sierpniu z okazji 7 ReadUp, jednak nie udało mi się wtedy po nią sięgnąć. Lecz sięgnęłam po nią w nieco późniejszym terminie. Teraz więc mogę wam nieco o niej opowiedzieć. Panie i Panowie, Lejdis end dżentelmen, przed wami recenzja Czarodziejów Skrzydła Nocy Geoffreya Huntingtona.

Historia opowiada o czternastoletnim chłopcu Devonie March. I jak się możecie domyślić Devon nie jest zwyczajnym chłopcem. Otóż od dziecka nękają go demony, które kryją się w jego szafie. I żadna przeprowadzka nie pomoże, gdyż owe istoty znajdą się w każdym miejscu, gdzie Devon będzie mieszkał. Lecz ojciec wciąż mu powtarza: Jesteś silniejszy od nich wszystkich. Jednak gdy ojciec Devona umiera, przeprowadza się on do Biedy, do Kruczego Dworu, przed którym wszyscy mieszkańcy małego miasteczka go ostrzegają, bo dzieją się w nim różne dziwne rzeczy. W dodatku, ojciec przed śmiercią wyjawia chłopakowi, że jest adoptowany. Chłopak chce poznać prawdę o tym, kim jest i liczy też na to, że osoba, u której ma teraz mieszkać, może coś na ten temat wie. Jednak nikt nie chce mu pomóc. Czy Devon pozna prawdę o swoim pochodzeniu? Jaką tajemnicę skrywa Kruczy Dwór? I jak Devon się zaadaptuje w nowym otoczeniu - wszystkiego dowiecie się po przeczytaniu Czarodziejów Skrzydła Nocy.

Narracja zastosowana w powieści jest trzecioosobowa, jednak narrator wie, jakie myśli trapią Devona, wie, jak się czuje w danych sytuacjach. Muszę zwrócić też uwagę na to, że powieść napisana jest w czasie teraźniejszym, a nie w przeszłym jak do tego przywykłam. Wszystko dzieje się na naszych oczach np Burza szaleje jak wzgardzony kochanek; Devon boi się podejść bliżej do Czarciej Skały. Na początku nieco mnie to irytowało, ale przyzwyczaiłam się.

Devona poznajemy jako sześcioletniego chłopca w prologu, który boi się skrywających się demonów w szafie. Jednak dzięki ojcu udawało mu się je opanować. A pierwszy rozdział mówi już o czternastoletnim Devonie. Chłopak ten jest sympatyczny i łatwo nawiązuje kontakty z ludźmi. I jeszcze towarzyszy mu Głos, który inaczej można określić intuicją. Jest też uparty w dążeniu do celu, jakim przede wszystkim jest poznanie swojego pochodzenia oraz tego, dlaczego to on ma tajemnicze moce. Nie zważając na zakazy dociekania tych informacji od swojej nowej opiekunki prawnej, u której Devon mieszka.

Jest też zła postać w postaci ducha złego czarownika Jacksona Muira, który to kryje się pod różnymi postaciami i usiłuje uwolnić wszystkie demony, by wykorzystać je do własnych celów. A Jackson nie przestaje szukać sposobów, by przekonać chłopca, do otworzenia portalu. I aby dać mu do zrozumienia, że go nie pokona.

W książce mamy też do czynienia z drobnym wątkiem miłosnym między Devonem, a córką opiekunki - Cecily. Jest to rówieśniczka Devona i chodzą razem do szkoły (no i mieszkają pod jednym dachem). Mimo, że jest miłą dziewczyną, otwartą i przyjazną, to działała mi też na nerwy. Dlaczego? Bo tak jak jej matka udawała, że niczego dziwnego na Dworze nie dostrzega, żadnych duchów i krzyków, a najłatwiej jest przecież powiedzieć komuś, że ma przywidzenia i paranoje niż przyznać, że widzi to samo.

Czarodzieje Skrzydła Nocy to opowieść nie tylko o tajemnicy, lecz również i o tym, że wiara czyni cuda. Wystarczy uwierzyć i być pewnym siebie, aby pokonać zło kryjące się w ciemności.

MOJA OCENA: 6/10


Komu polecam:


- początkującym czytelnikom

- lubiącym tajemnice i wątek walki ze złem

- miłośnikom poszukiwania prawdy o głównym bohaterze

- szukającym luźnej lektury na jeden wieczór.


Podsumowując, jest to powieść skierowana do młodszego czytelnika, lecz w ramach odskoczni od cięższej lektury powinna się sprawdzić. I nie jest to nic wybitnego, ale czytało się ją całkiem przyjemnie i szybko. Z tyłu napisano, że jest to skrzyżowanie Harrego Pottera z serialem Buffy. Chociaż nie czytałam HP i nie oglądałam tego serialu, to jednak nieco śmiem wątpić w to porównanie. Ale przekonajcie się sami.


A wy czytaliście książkę Geoffreya Huntingtona? Jak się wam podobała? Piszcie o tym w komentarzach. I wybaczcie, że w niedzielę, żaden post się nie ukazał - staram się z całych sił przeczytać książkę z Book tour'a Miłość i aspiryna. Niedługo też się pojawi jej recenzja, by opowiedzieć wam o moich wrażeniach.

Trzymajcie się cieplutko w te jesienne dni i życzę wam zaczytanego tygodnia :)


Udostępnij ten wpis

Gdy z nieba spada popiół... - Brandon Sanderson "Z mgły zrodzony" | recenzja

Witam was wszystkich i każdego z osoba bardzo gorąco :)


Dziś będziemy się rozpływać nad kolejną książką, bo dziś postanowiłam dla was zrecenzować powieść świetnego pisarza (nieważne, że przeczytałam dopiero jego jedną książkę). Oczywiście chodzi o Brandona Sandersona i Z mgły zrodzonego.

Czasy średniowiecza, popiół sypiący się z nieba, uciśniony lud i bezwzględny Ostatni Imperator oraz dokładnie opisany świat magiczny. Brzmi intrygująco? Gdy opowiedziałam pokrótce o tym mojemu koledze stwierdził, że bardzo chętnie ... obejrzałby taki film. Smuteczek. Ale jeśli zechce to na pewno pożyczę mu do poczytania. Tak, będę ją polecała wszędzie, i będziecie tę książkę widzieli nawet w lodówce obok mleka. A tak na serio, to może nie aż tak, ale strzeżcie się, bo będę wam o niej przypominała. Tak samo jak o moim ukochanym Czasie żniw Samanthy Shannon. Lecz to nie jest post związany z rolnictwem (serio, tata po zobaczeniu tytułu Czasu żniw uznał, że interesuje mnie rolnictwo). Do rzeczy!

O czym jest Z mgły zrodzony? Dobre pytanie. Przytoczę wam opis z tyłu okładki :)

Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, "Skrawek Nieskończoności", posiadając władzę absolutną, rządził i stosował terror, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.

Brzmi trochę zawile? Nie dziwię się, zwłaszcza, że ten świat został wykreowany na nowo. Skaa, Ostatni Imperator - za chwilkę rozwieję wasze wątpliwości.  Jednak nieco opowiem wam o fabule od siebie. Główną postacią jest Kelsier, osoba określana Zrodzonym z Mgły. Poznajemy też 16-letnią złodziejkę, jedyną dziewczyną w szajce, bardzo nieufną, używającą czasem 'szczęścia', by pomóc szefowi tej grupy (w sumie nie wiem, jak nazwać to stanowisko w inny sposób). I jak możecie się domyślić, pewnego pięknego dnia ich ścieżki się łączą. Nie, nie liczcie na romans między nimi. Okazuje się, że Vin, bo tak właśnie na imię ma młoda złodziejka, też jest Zrodzoną z Mgły. Dołącza do grupy Kelsiera i decydują się na dość szalony plan. A mianowicie - zebranie armii, wszczęcie buntu wśród skaa i zabicie nieśmiertelnego Ostatniego Imperatora, który inaczej jest też określany jako Skrawek Nieskończoności. A to, czy ich plan się powiedzie, jak wszystko się potoczy i jak w grupie odnajdzie się Vin, dowiecie się sięgając po powieść Brandona Sandersona.

Co sprawiło, że sięgnęłam właśnie po Sandersona? No, było kilka czynników. Przede wszystkim nasłuchałam i naoglądałam się ochów i achów od Pawła z kanału P42 i Remi z kanału lilacwix. A od niedawna marzyło mi się przeczytanie książki z rodzaju nieco poważniejszej fantastyki, tak jak to określam. Jednak stwierdziłam, że jeszcze nie chcę sięgać po Tolkiena. A decydujące okazało się: uwaga: brak wątków romansowych. Te ostatnio nieco mi się przejadły i chciałam sięgnąć po coś, gdzie tego nie znajdę. W ramach sprostowania: drobny wątek miłości jest, lecz nie jest on tak bardzo uwydatniony, nie jest wątkiem głównym. Lecz nie narzekam. Więc pewnego dnia, nie mogłam już wytrzymać i stało się. Obszukałam internetowe dyskonty i nie mogłam znaleźć pierwszej części i zdesperowana zamówiłam na stronie Empiku. Jaki wielki był mój smutek, gdy kilka dni później odkryłam, że na stronie internetowej Świata Książki jest -40% na książki Sandersona i że przepłaciłam...Jednak suma wyszłaby mi podobna po doliczeniu kosztu wysyłki, więc za długo się nie martwiłam i oczekiwałam, aż książka przywędruje do salonu (bo jednak zamawiając przez stronę internetową jest taniej).

Autor stworzył całkiem nowy świat, system magiczny. W książce jest mapa Ostatniego Imperium, gdzie rozgrywa się akcja powieści. Allomanci, skaa, Ostatni Imperator i jego podwładni. Wszystko jest dokładnie opisane, akcja nie pędzi na łeb na szyję, przynajmniej przez większą część książki, a wszystko po to, abyśmy poznali zasady rządzące tym światem i się nie pogubili w tym wszystkim. Ale za to, gdy już się rozpędzi to pędzi aż do końca. Jednak ta powieść jest nieco schematyczna. Jednak idzie to znieść :)

Jak już wcześniej wspomniałam, jest kilka grup, jakie możemy poznać w książce i to jest właśnie ten moment, aby wam nieco o nich opowiedzieć.
Więc zacznijmy od tej grupy najwyżej. Ostatni Imperator jest władcą całego Imperium, w którym stosuje terror, wszystko po to, by skaa nie wszczynali buntu. Władca, który każe patrzeć swoim poddanym na zabijanie niewinnych ludzi z ich klasy społecznej, gdzie każdy akt nieposłuszeństwa karany jest śmiercią. Są też ludzie, którzy mu służą. Stalowi Inkwizytorzy, Obligatorzy, Garnizon. Jednak opowiadanie o tych wszystkich 'przydupasach' może trwać bardzo długo, i tak czuję, że ta recenzja będzie przydługawa.

Są też Allomanci. Są osoby, które posiadają moc spalania jednego metalu, określani są jako Mgliści. Jeśli ktoś ma umiejętność spalania wszystkich metali, to osoba taka jest określana Zrodzonym z Mgły. Jest osiem podstawowych metali, których 'spalenie' dodaje Allomancie dodatkowych mocy np wzmacnianie ciała, wyostrzone zmysły. Allomancją powinni być obdarzeni tylko arystokraci, ale jak wiadomo, różnie to wychodzi.

I skaa znany jako lud robotników. Są biedni, narażeni na wszelkie choroby. Traktowani jak narzędzia, a gdy kobieta skaa spodoba się jakiemuś arystokracie i weźmie ją do łóżka to po tym musi ją zabić. Wszystko po to, aby nie splamić krwi. Czy jakoś tak. Skaa są najliczniejszą grupą, jednak mimo tego, że jest ich wielu, boją się zbuntować, bo to może sprowadzić na nich śmierć.

Narracja zastosowana w Z mgły zrodzonym jest trzecioosobowa. I bardzo dobrze, w końcu mogę nieco odpocząć od pierwszoosobej narracji, a takich książek ostatnio naczytałam się całkiem dużo. Narrator opowiada nam co się dzieje, lecz zna też uczucia i myśli postaci. Przeskakuje między bohaterami, byśmy wiedzieli jak najwięcej.

Bohaterowie tej powieści są tak wielowymiarowi, tak bardzo realni, są idealnie wykreowani przez Sandersona. Można się nad nimi rozpływać i wielbić.Każdy z bohaterów jest inny, a jednocześnie wyjątkowy i charakterystyczny. Bo w grupie poza Kelsierem i Vin jest jeszcze kilku innych mężczyzn (Mglistych). Przyjaźń ukazana w tej książce jest niezwykła, silna, w której imię warto narazić się na największe niebezpieczeństwo, tylko po to, aby wyciągnąć z tarapatów osoby najbliższe.

Zdjęcie nieco niewyraźne, bo  Actimel się skończył...
Lecz pozwólcie, że szerzej opowiem tylko o dwóch postaciach, a konkretniej o Vin i Kelsierze. Z tytułu tego, że damy mają pierwszeństwo, więc zacznę od przybliżenia wam sylwetki tej dziewczyny. Vin jest szesnastoletnią złodziejką w szajce. Ma włosy ścięte na krótko, ubiera się jak chłopak. Bo w szajce jest przede wszystkim złodziejką. Nie ufa nikomu, jest wycofana, brat jej powtarzał, że nie może nikomu ufać, bo każdy ją zdradzi i zostawi. Brat ją poniżał, ale też wychował, gdyż uratował ją od chorej psychicznie matki. Jest też dziewczyną upartą i bystrą. Będąc w szajce używa 'szczęścia', aby misje odnosiły sukces lub by uspokoić szefa szajki (o ile można tak powiedzieć). Nie wie, że korzysta ze swoich zdolności allomantycznych, lecz o tym dowiaduje się o tym, gdy spotyka Kelsiera.

Kim jest Kelsier? Jest to około trzydziestoletni mężczyzna, Zrodzony z Mgły, który pomaga Vin poznać i pokazuje jej, jak używać allomancji. To człowiek zawsze uśmiechnięty, a nawet określany jako szalony. Jest silny, a świadczą o tym jego blizny na rękach. I w przeszłości zdradziła go jego ukochana. Lecz z uśmiechem idzie przez życie siejąc zamęt w miejscach, gdzie się pojawia.

Jednak Z mgły zrodzony nie jest tylko opowieścią o całkiem nowym magicznym świecie, o obalaniu okrutnego i nieśmiertelnego Ostatniego Imperatora, o biednych ludziach skaa. Jest to przede wszystkim powieść o sile przyjaźni, o tym, co jesteśmy w stanie zrobić, by uratować najbliższych przyjaciół. Vin uczy się zaufania i uczy się przyjaźni.

Nie brakuje tu też plot twistów, by nie było zbyt cukierkowo. I czasem mnie drażniły nie najlepsze wybory bohaterów, ale cóż poradzisz, jak się krzyczy na nich i na książkę, to i tak nie posłuchają ;) Nie, nie krzyczałam, ale zdarzało mi się mówić "nie rób tego".

Czytanie tej powieści było dla mnie przyjemnością. Serio. Mimo, że może litery nie należały do największych, a rozdziały były różnej długości, to książkę czytało się zaskakująco lekko. Sanderson tak operuje słowami, że chce się ciągle więcej i więcej. I nie ma się dość. Specjalnie odwlekałam moment zakończenia tej powieści. Nie ważne, że jest więcej książek z tego uniwersum. Tylko, że nie wiem, kiedy będę miała okazję sięgnąć po drugi tom. Lecz mam już zamówioną Studnię wstąpienia, a także dwie inne książki, ale o tym się dowiecie pod koniec miesiąca, chyba, że zrobię unboxing, ale jeszcze zobaczymy.

Chciałam jeszcze powiedzieć, że książka jest lekko schematyczna. Dlaczego? Już tłumaczę. Spotykamy dziewczynę, która ma wyjątkowe zdolności i o tym nie wie. Posiada zdolności, których mieć nie powinna. I poznaje kogoś, dzięki komu jej życie się odmienia. Lecz nie ma tak dużej schematyczności, więc nie mam tego autorowi za złe.

Muszę jeszcze wspomnieć, choć to mało istotne, jednak nie wytrzymam, jeśli nie powiem - ta powieść jest cudownie wydana. Jest mapa, jest słowniczek, gdzie wyjaśnione jest, co daje spalanie poszczególnych metali oraz określenia Mglistych, którzy się nimi posługują. Do tego jest wstążka, czerwony pasek, dzięki któremu nie musimy używać dodatkowej zakładki. I twarda oprawa, która sprawia, że książkę można wygodnie czytać i bez obaw, że złamie się grzbiet. Warto podkreślić fakt, że książka jest szyta.

MOJA OCENA: 9/10 - bo jest to pierwsza część cyklu, jestem ciekawa, jak dalej się to rozwinie. Ale i tak powieść jest świetna.

Komu polecam?:


- tym, którzy chcą zacząć swoją przygodę z twórczością Sandersona,

- fanom unikalnych systemów magicznych,

- szukających nieco poważniejszej fantastyki,

- lubiącym książki z wątkiem miłosnym, który nie jest na pierwszym planie,

- miłośnikom książek z wyrazistymi i wielowymiarowymi bohaterami,

- wszystkim zaintrygowanych sypiącym się z nieba popiołem.



Czytaliście Z mgły zrodzonego? Jak wy oceniacie tę książkę? Jak się wam podobała, jakie były wasze odczucia? A może czytaliście inne książki Sandersona? Opowiedzcie o tym w komentarzach. A na dziś to już wszystko. Wiem, ta recenzja jest ogromniaście długaśna, ale cóż poradzić, mam nadzieję, że się nie wynudziliście zanadto.

A teraz życzę udanego i/lub zaczytanego weekendu :)


Udostępnij ten wpis

Kwartalne Czytelnicze Podsumowanie#1

Witam wszystkich bardzo serdecznie :)


Dziś przychodzę do was z postem podsumowującym moje czytelnicze osiągnięcia. Opowiem wam krótko o tym, ile przeczytałam, co zrecenzowałam, ile książek kupiłam i w ilu książkowych wydarzeniach uczestniczyłam. Oraz jak mi to wyszło przede wszystkim. To pierwsze takie zestawienie w moim wykonaniu i na pewno nie będą się one pojawiały co miesiąc, bo nie ma się czym chwalić czasem.


L i p i e c




Co kupiłam?



1) Król kruków Maggie Stiefvater
2) Akademia Wampirów Richelle Mead (recenzja)
3) W szponach mrozu Richelle Mead (recenzja)
4) Pocałunek cienia Richelle Mead (recenzja)
5) W mocy ducha Richelle Mead
6) Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej smutnym) Lee Crutchley
7) Chłopak, który stracił głowę John Corey Whaley (recenzja)
8) Z mgły zrodzony Brandon Sanderson (recenzja)

Co udało się przeczytać?

1) Futu.re Dmitry Glukhovsky (recenzja)
2) Księga cmentarna Neil Gaiman (recenzja)
3) Ekspozycja Remigiusz Mróz (recenzja)
4) Cienie ziemi Beth Revis (recenzja zbiorcza trylogii W otchłani)
5) Dopóki nie zgasną gwiazdy Piotr Patykiewicz (recenzja)
6) Porwana pieśniarka Danielle L Jensen (recenzja)

W jakich wydarzeniach czytelniczych brałam udział? :)


Bookathon Lato

W czasie Bookathonu przeczytałam dwie książki i nie udało mi się sprostać wyzwaniu 1500 stron przeczytanych w tym tygodniu. Co nie zmienia faktu, że bawiłam się dobrze, był to mój pierwszy Bookathon, a że mi nie wyszło to już inna kwestia. Ważne, że próbowałam i że się nie poddawałam. Jeśli nie wiecie, czym jest BookAThon - odsyłam was do tego wpisu.

S i e r p i e ń





Co kupiłam?


1) Simon oraz inni homo sapiens Becky Albertalli (recenzja)
2) Ostatnie poświęcenie Richelle Mead
3) Atramentowa śmierć Cornelia Funke
4) Atramentowa krew Cornelia Funke
5) Mroczne materie Philip Pullman

Co udało mi się przeczytać?


7) Trzynaście Powodów Jay Asher (recenzja)
8) Simon oraz inni homo sapiens Becky Albertalli (recenzja)
9) Akademia Wapirów Richelle Mead (recenzja)
10) Chłopak, który stracił głowę John Corey Whaley (recenzja)
11) Przynieście mi głowę wiedźmy Kim Harrison (recenzja)

W jakich czytelniczych wydarzeniach brałam udział?


Noc książkoholików


Noc Książkoholików to noc, podczas której czyta się książki. I trzeba wytrzymać do 6 rano. I znów poległam. Siedziałam chyba do 2. A później sen wygrał.

7 ReadUp (plany, podsumowanie)

Jeśli chodzi o 7 Read Up, to nie wyszło najgorzej, dwie książki przeczytane i trzecia w połowie, niewiele zabrakło do osiągnięcia 7 cm, bo wzięłam udział w wersji trudniejszej. Lecz jestem zadowolona. 

W r z e s i e ń


Co kupiłam?


1) Drżenie Maggie Stiefvater
2) Niepokój Maggie Stiefvater
3) Atramentowe serce Cornelia Funke
4) Wyścig śmierci Maggie Stiefvater
5) Kasacja Remigiusz Mróz
6) Prawdodziejka Susan Dennard [ w EpikBoxie]

Co przeczytałam?


1) Akademia Wampirów. W szponach mrozu Richelle Mead
2) Z mgły zrodzony Brandon Sanderson
3) Bóg, honor, trucizna z książki Gambit hetmański Robert Foryś


Ogólnie  


tyle książek pojawiło się na mojej szafce w ciągu trzech miesięcy [ i jak zwykle zapomniałam o Prawdodziejce, no cóż...]



A tylko tyle udało mi się przeczytać w ciągu tych trzech miesięcy

Ja i blog osiągnięcia


Oto taka mała dawka statystyk, które to dzięki wam napędzały mnie do dalszej pracy i do wkładania większej ilości serca w ten blog :)

1000 wyświetleń pierwszy - 11.08
1500 wyświetleń 28.08
2000 wyświetleń 16.09.
2500 wyświetleń 24.09

W sierpniu odwiedziliście mnie łącznie około 800 razy, a we wrześniu ponad 900. Bardzo się cieszę, że poświęciliście chwilkę, że wpadliście i poczytaliście. Jak już wcześniej wspomniałam, jest to niesamowicie motywujące, to mnie napędza, aby pisać dalej, by się nie poddawać i by wymieniać się z wami opiniami w komentarzach. Dziękuję wam bardzo :)

Założyłam też fanpage'a, jeżeli macie chęć tam zajrzeć - śmiało, nie krępujcie się. I jeśli chcecie ze mną porozmawiać, to jest taka możliwość przez stronę :) Takie podsumowania będą się pojawiały co trzy miesiące, nie czytam zbyt wiele i wolę wam pokazać większą ilość książek raz na jakiś czas, niż dwie, trzy raz na miesiąc. Jeśli się wam podobało, dajcie znać o tym w komentarzu (np. jeśli wolicie takie podsumowania częściej).

I to już wszystko na dziś. Dziękuję wam za obecność. Pochwalcie się swoimi zdobyczami książkowymi i książkami, jakie udało się wam przeczytać w ciągu ostatnich trzech miesięcy. A jeśli zrobiliście podsumowania na swoich blogach - zostawiajcie linki i spodziewajcie się moich odwiedzin :)

Pozdrawiam was wszystkich bardzo ciepło, a zwłaszcza studentów, którzy od jutra znów muszą się mierzyć z uczelnią, studiami i głodem (tak jak i ja) :)

Zaczytanej niedzieli życzę wszystkim, bez wyjątku :)


Udostępnij ten wpis
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.