Witam wszystkich serdecznie ;)
Dziś chcę opowiedzieć wam o książce, która była intrygującą i irytującą zarazem. To znaczy, jeden bohater mnie irytował, choć jednocześnie rozumiałam jego postępowanie w pewnym stopniu. Wiem, że to brzmi co najmniej dziwnie, ale no cóż :) Panie i Panowie, zapraszam na recenzję powieści "Chłopak, który stracił głowę" autorstwa Johna Corey'a Whaley'a.
Travis to szesnastolatek. Bardzo chory nastolatek, gdyż stwierdzono u niego białaczkę limfoblastyczną. I zdaje się, że nie ma dla niego ratunku. Jednak pewnego dnia przychodzi do niego lekarz i oznajmia mu, że jest jeszcze nadzieja. A jedyne co musi zrobić, to wyrazić chęć do udziału w eksperymencie. Na czym on polega? Kriogenika, czyli przeszczepią jego głowę do ciała innej osoby. Travis Coates stwierdza, że nie ma w sumie nic do stracenia i się zgadza. Jedynym haczykiem jest to, że nie wiadomo, kiedy to może się odbyć. Pewnego dnia dochodzi do operacji. A potem się budzi. Z nowym ciałem i okazuje się, że minęło...5 lat. A jego dziewczyna...Cóż, okazuje się, że ma narzeczonego. Travis musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo przed zabiegiem widział się ze wszystkimi - swoimi rodzicami, dziewczyną Cate, przyjacielem Kyle'em. O tym, jak się w tym odnajdzie, jak się potoczą się jego losy, jak inni reagują na jego osobę i czy Cate do niego powróci dowiecie się sami - gdy ją przeczytajcie .
Wszyscy czasem udajemy, prawda? Wierzymy w rzeczy niemożliwe, żeby jakoś przetrwać, kiedy życie staje się nieznośnie ponure. I cóż... To, co zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, zazwyczaj rzeczywiście nie nadchodzi. A jeśli jednak nadejdzie - możecie mi wierzyć - udawanie robi się o wiele trudniejsze.
Historia jest opowiadana przez Travisa Coates'a, głównego bohatera powieści. Narracja jest pierwszoosobowa. Akcja dzieje się dość powoli i dotyczy głównie tego jak chłopak radzi sobie w świecie po operacji, gdzie minęło już pięć lat, a wszystko to, co znał do tej pory nie jest już takie samo.
Ludzie nie lubią stawać twarzą w twarz z czymś, czego nie rozumieją.
Travis opowiada nam o różnych zdarzeniach z przeszłości ale też i teraźniejszości. Chłopak snuje mnóstwo przemyśleń o życiu, śmierci i to jest nawet nieco niepokojące, że szesnastolatek czyni takie głębokie refleksje. Jest zabawny i stara się nie wzbudzać większej uwagi. Chce, by wszystko było takie, jak przed pięciu laty, by świat zatrzymał się wraz z nim. I ciągle kocha Cate, swoją dawną dziewczynę i stara się ją odzyskać. Było to dla mnie niesamowicie irytujące, bo nie chciało do niego dotrzeć, że ktoś mógł już sobie ułożyć życie, w którym dla niego jest nieco mniej miejsca. Jednak też rozumiem po części jego motywy. I to jest właśnie dość nieznośne uczucie.
Rodzice Travisa są niezwykle troskliwi i cieszą się z jego wybudzenia, nieustannie się wzruszając. Bo to tak jakby umarł i przyszedł do nich z powrotem. W końcu nie było go przez pięć lat. I choć bardzo się starają, to mają przed głównym bohaterem tajemnicę. Dość zaskakującą. Lub nie. Byłam nieco w szoku, ale szczęka nie opadła mi do podłogi. Nie liczcie, że powiem wam, o co chodzi.
Może dla niektórych ludzi udawanie to jedyna recepta na szczęście.
Można było spotkać się z różnymi podejściami do Travisa i zabiegu, jaki został wykonany. Bardzo długo był obiektem mediów, gdyż był drugą osobą po tej skomplikowanej operacji. Bardzo wiele osób chciało zobaczyć i dotknąć jego blizny. A w szkole wzbudza niemałą sensację. Ale też dostaje listy. Od ludzi, którzy mają go za cud i od takich, którzy uważają, że nie powinno go być. Różne, różniste.
Język powieści jest lekki, rozdziały krótkie, a tytuł rozdziału to jednocześnie ostatnie słowa z poprzedniego. Ciekawe, prawda? I całkiem często możemy tu zetknąć się z refleksjami na temat życia, śmierci i innych spraw. Można wypisać całkiem sporo cytatów. Serio. Zakończenie ma formę otwartą. Można samemu dopowiedzieć sobie jak potoczy się życie Travisa.
Zrozumiałem, że nieważne, jak często się z kimś spotykacie albo rozmawiacie, nie ważne jak dobrze go znacie albo nie znacie, zawsze zajmujecie w jego życiu jakieś miejsce, którego nie da się zastąpić po waszym odejściu.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że wizja takiej operacji jak Travisa nie jest aż tak odległą wizją. Dlaczego? Bo w przyszłym roku ma odbyć się taka operacja pewnego Rosjanina. Sama jestem ciekawa, czy zabieg przebiegnie pomyślnie, bo to pierwsza taka operacja.
MOJA OCENA: 7/10
Komu ją polecam?:
- wielbicielom powieści młodzieżowych,
- osoby, które nie boją się tematów transplantacji, choroby
- jeżeli lubisz, kiedy bohater musi odnaleźć się w nowym świecie
- gdy szukasz bohatera z 'głową na karku',
- jeżeli lubisz, gdy postać wywołuje w tobie skrajne emocje,
- jeżeli szukasz świeżego powiewu w obyczajówkach
Może powieść nie jest szczególnie odkrywcza, ale pokazuje, że czasem aby coś zrozumieć, potrzeba czasu.
A wy czytaliście już tę książkę? Jakie są wasze wrażenia z lektury? Jakie odczucia wzbudzał w was Travis? A może lekturę tej książki macie w planach? Piszcie w komentarzach :) Jeśli ją recenzowaliście, to również możecie tu zostawić linki ;)
Miałam ochotę na inne zakończenie, ale i tak ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńja też ;) liczyłam, że może zakończy się jakoś inaczej ;) ale i takie rozwiązanie wydaje się w porządku :)
UsuńPrzeczytałam. Travis czasem irytował, ale i tak książka bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
joolsandherbooks.blogspot.com