Witam wszystkich serdecznie was, którzy ośmielili się tutaj zajrzeć :D
Dziś chciałabym pomówić o trylogii "W otchłani" napisanej przez Beth Revis czyli kolejno o:
"W otchłani", "Milion słońc" i "Cienie ziemi". To będzie całkiem długi wpis, więc jeśli zostaliście do końca, to dajcie znać w komentarzu. Serdecznie zapraszam.
"W otchłani"
O czym?:
Nieodległa przyszłość. Siedemnastoletnia Amy i jej rodzice biorą udział w misji, której celem jest zaludnienie nowej planety. Podróż ma trwać trzysta lat, dlatego pasażerowie poddani są hibernacji. Któregoś dnia Amy zostaje brutalnie zbudzona z lodowatego snu. Ktoś próbuje ją zamordować! Statek kosmiczny zmienia się w zdradliwą pułapkę. Jego mieszkańcy poddali się władzy Najstarszego, despotycznego i przerażającego przywódcy. Jest jednak jeszcze Starszy - zafascynowany Amy zbuntowany nastolatek i następca Najstarszego. Zdeterminowany by przejąć władzę. Czy Amy może mu zaufać?
Ocena: 7/10
"Milion Słońc"
O czym:
Misja trwa. Po obaleniu dyktatora na pokładzie "Błogosławionego" zapanowała radość. Nie trwa jednak długo, gdyż okazuje się, że załoga statku skrywała tajemnicę, która może przesądzić o losach wyprawy. Niespodziewanie nowa fala morderstw staje się zalążkiem buntu. Rozpoczyna się walka o przetrwanie. Amy rusza tropem tajemniczych wskazówek pozostawionych przez jednego z uczestników misji, a Starszy mierzy się z nowymi wyzwaniami, które stanęły przed nim jako przywódcą. Nikt nie zna odpowiedzi na pytanie, czy kiedykolwiek pasażerowie "Błogosławionego dotrą do nowej Ziemi...
Ocena: 6/10
"Cienie ziemi"
Tu nie mogę Wam w sumie nic zdradzić w zakresie fabuły, gdyż byłyby to spojlery. Nie chcę, by Wasz gniew z powodu spojlerowania wam pewnych wydarzeń, spłynął na mnie.
W tej części trylogii jesteśmy wrzuceni od razu w wir wydarzeń, a dzieje się na prawdę bardzo dużo. Nie ma czasu na nudę. I bardzo dobrze. Bardzo cieszy mnie taki obrót spraw, gdyż sięgając po tę książkę nie musiałam walczyć z pokusą odłożenia jej, tak jak to było przy pozostałych dwóch częściach. Tu akcja zaczyna się w miejscu, gdzie skończyła się w "Milionie Słońc". I jest naprawdę interesująco. Dużo się dzieje, a ta część jest najlepsza ze wszystkich.
Ocena: 9/10 - serio, może to nieco naiwne, ale z uśmiechem mogłam pójść spać :)
O całej trylogii:
Amy jest siedemnastoletnią dziewczyną, która z własnej woli decyduje się polecieć wraz z rodzicami do nowego świata, mimo, że jest osobą zbędną dla misji. Zostaje obudzona przed czasem, więc jestem w stanie zrozumieć jej rozgoryczenie i strach, że już nigdy nie ujrzy rodziców lub zobaczy ich, gdy będzie staruszką. Podczas czytania możemy poznać jej obawy, a także obserwować jak silną dziewczyną jest. I do tego bystrą. Chwilami bywa irytująca, ale tak na prawdę to bardzo dzielna dziewczyna, która musi odnaleźć się w nowym miejscu, gdzie jest traktowana jak "dziwadło". Dlaczego? Bo na statku wszyscy wyglądają podobnie, ciemniejsza karnacja, ciemne oczy i włosy, a Amy ma włosy w płomiennym kolorze, zielone oczy i bladą skórę. I tym też fascynuje Starszego.
Starszego poznajemy gdy przyucza się do roli przyszłego przywódcy statku. Jest nastoletnim chłopakiem, w wieku zbliżonym do Amy. To chłopak nieco znużony wywodami i naukami Najstarszego. Jednak później, gdy zostaje przywódcą, na jego barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność za ludzi na statku. Ma mniej czasu dla Amy, musi rozwiązywać konflikty, dawać przykład innym.
Narracja poprowadzona jest z punktu widzenia dwóch głównych postaci. Jest to zabieg całkiem ciekawy i oryginalny, chyba jeszcze nie spotkałam się z czymś takim. Możemy się dowiedzieć o uczuciach obu stron, lęków i najgorszych obaw. I razem z Amy i Starszym dowiedzieć się, kto jest prawdziwym wrogiem i walczyć ze złem.
Nieco można przejeść się tym, że wiecznie dzieje się jakieś zło, ktoś próbuje im przeszkodzić w poznaniu prawdy. Ale to w końcu młodzieżowa historia i tak musi być. Denerwującym był nieco dla mnie fakt, że w dwóch pierwszych częściach, 3/4 książki to lekkie przynudzanie przez które niełatwo było mi przebrnąć, a dopiero pod koniec działy się niestworzone rzeczy. Jednak "Cienie ziemi" rekompensują wszystkie męczarnie, bo trzecia część jest najlepsza. Może zakończenie jest nieco naiwne, ale za to zadowalające.
Mi może ta trylogia nieszczególnie przypadła do gustu, ale może akurat jest w twoim typie ;) Więc sam musisz się przekonać, bo opinie są różne, a każdy ma inny gust.
Ocena całej trylogii: 8/10
Cóż, i to tyle, jeżeli chodzi o tę recenzję czy też może opinię [choć czasem na jedno wychodzi] dotyczącą całej serii Beth Revis. Mam nadzieję, że się wam ona spodobała. Jeżeli czytaliście tę trylogię lub którąś z poszczególnych części, zapraszam do dyskusji w komentarzach. Chętnie też podyskutuję o niej z wami na Lubimy czytać lub Goodreads - linki macie w zakładce kontakt. Życzę wam Moliki zaczytanego weekendu, a następny post już w niedzielę. Zapraszam :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jeżeli czytasz tego posta, i jeżeli spodobał ci się on - będzie mi niezmiernie miło jeśli pozostawisz po sobie ślad w postaci komentarza [zgodnie z zasadami netykiety]. To niesamowicie motywuje ;)
I dziękuję, że dotarłeś (-aś) aż tutaj :)